Przejdź do głównej zawartości

z dziennika podróży - Toskania, część 6

Dzień ósmy – florencki czwartek

Postanowiliśmy pojechać do Florencji pociągiem, a samochód zostawić w fattorii. Pojechaliśmy pociągiem linii regionalnych i po pół godzinie byliśmy na dworcu Firenze S.M.N. (Santa Maria Novelle).
Ruszyliśmy w stronę klasztoru i muzeum San Marco, gdzie zamierzałam obejrzeć freski Fra Angelika. Ulice koło dworca były pełne ludzi, samochodów i skuterów. Część w tłumie śpieszy się za własnymi spawami, część, w tym my, rozgląda się oszołomiona lekko szukając według mapy turystycznej azymutu wędrówki. Ludzie biegają między samochodami, krzyczą do siebie, skutery powarkują lawirując po jezdni, samochody warczą, ale jakoś nikt nie trąbi. Wyrywamy się z głównego nurtu i w końcu zagłębiamy się w jedną z bocznych ulic.



wąsko. wąsko, wąsko...


ciasno, ciasno, ciasno...


skutery, skutery, skutery...


Po drodze mijamy Galerię Medyceuszy, do której nie wchodzimy, a kawałek dalej Pałac Medyceuszy , który postanawiamy zwiedzić.
Malowidła i freski w Palazzo Medici Riccardi są autorstwa Benozzy Gozzaliego. Świeżo odrestaurowana kaplica ma ściany pokryte freskiem przedstawiającym Pokłon Trzech Króli. Królowie mają twarze Medyceuszy, a całość jest malowana w stylu mistrzów flamandzkich. Niestety, w kaplicy nie wolno było robić zdjęć.
Bardzo zachwyciło na sklepienie iluzoryczne w Sali di Luca Giordano. Pomieszczenie jest duże, ma biało złote ściany podzielone na panele, w których są zamontowane ukryte drzwi na przemian z taflami luster. Sklepienie przedstawia Apoteozę Rodu Medyceuszy i zawiera sceny zarówno biblijne jak i mitologiczne.



Jeszcze zerknęliśmy na dziedziniec , przemknęliśmy przez wystawę sztuki współczesnej na parterze Pałacu i poszliśmy dalej.



Następny przystanek to Museo di San Marco. W tym klasztorze żył i tworzył Fra Angelico. Znajduje się w nim jego najsłynniejsze Zwiastowanie i ponad 40 innych fresków namalowanych w celach zakonników. W muzeum nie wolno robić zdjęć, mam tylko uwieczniony jeden fresk, "Ukrzyżowanie", znajdujący się w osobnej kaplicy.

Fra Angelico "Ukrzyżowanie"

O ile freski Fra Angelica są dość pastelowe w tonacjach i utrzymane w kolorystyce ziemi toskańskiej , to jego obrazy na deskach mają bardzo nasycone barwy, pełne są mocnej czerwieni, ultramarynowego błękitu i złota. Do fresków używał tylko dziewięciu kolorów: czerni winnej, bieli cynkowej, sieny palonej, sieny rdzawej (rust), sieny, ultramaryny, terra verde (oliwkowej zieleni), cynobru i jasnej różowawej czerwieni, której nazwa wyleciała mi z głowy.

Fra Angelico "Zwiastowanie" *)

"Zwiastowanie" jest niesamowitym freskiem. Umieszczone naprzeciwko schodów góruje nad wchodzącymi. Trochę obawiałam się zobaczenia go na własne oczy, ponieważ do tej pory większość wielkich dzieł malarskich znanych z albumów rozczarowywała mnie "na żywo".
Fresk Fra Angelica przeszedł wszelkie moje oczekiwania - jest piękny, pełen przejrzystych kolorów i światła. Tęczowe skrzydła anioła mienią się, a Maria w różowawej szacie pełna jest spokoju i skupienia. Z lewej strony malowidła widać płot ogrodu, przed nim trawę usianą kwiatami, a za nim cyprysy i wzgórza Toskanii.

Mnisi mieszkający w tym klasztorze co dzień oglądali kopułę Santa Maria del Fiore przez okno umieszczone na piętrze, na końcu korytarza z celami braciszków.



Z San Marco poszliśmy więc w stronę Duomo.
Katedra Santa Maria del Fiore jest... niesamowita. Ogromna, wyrastająca spomiędzy kamienic zdaje się górować nad okolicą. Skala tej budowli i przebogata fasada robią piorunujące wrażenie.

Prace przy tej katedrze rozpoczęto w 1294 roku według projektu Amolfa di Cambio. W ówczesnych czasach takie obiekty nie były projektowane na miarę możliwości technicznych, lecz na miarę ambicji władców. Ambicje Medyceuszy były ogromne, a podstawowym kryterium określenia wielkości katedry było to, że ma być większa niż katedry w Sienie i w Pizie. I jest większa.
Długi czas katedra nie posiadała kopuły na skrzyżowaniu naw, ponieważ nie potrafiono poradzić sobie ze skalą przekrycia. Dopiero w 1420 roku Filippo Brunelleshi zaprojektował ostrołukową kopułę o samonośnych żebrach, z lekkim pokryciem z dwóch płaszczy ceglanych. Katedrę konsekrowano w 1436 roku, a fasada (według projektu Cambio'ego) została ukończona dopiero w XIX wieku.
Detale wykonane w białym, zielonym i różowym marmurze pokrywają każdy centymetr kościoła od podmurówki po kopułę. Santa Maria del Fiore jest piękna. Niesamowicie, nieziemsko piękna. Warto było jechać 1800 km, tłuc się pociągiem, męczyć w skwarze na ulicach wśród tłumu, aby zobaczyć ten zjawiskowy kościół.

Santa Maria del Fiore w prześwicie między kamienicami


frontowa fasada


jedno z rozetowych okien na froncie katedry


campanilla


od prawej: baptysterium, korpus duomo, campanilla


Po kontemplacji piękna Duomo zapadliśmy w McDonaldzie. Był klimatyzowany, co właściwie uratowało nam życie. Po pół godzinie i dwóch milkshake'ach na głowę mogliśmy zwiedzać dalej.

Ruszyliśmy w stronę Starego Mostu podziwiając po drodze wystawy sklepów największych marek światowej mody, cartolerię "Le Dune", zabytkowe budynki, słodycze w cukierniach i Palazzo Vecchio z posągiem Dawida u stóp.

wystawa ciastkarni


cartoleria






Palazzo Vecchio


posąg Dawida Michała Anioła


Stary Most jest także zwany mostem Złotników ponieważ mieszczą się na nim sklepy jubilerów. Pierwotnie most ten zamieszkiwali rzeźnicy i sprzedawcy ryb, jednak w którymś momencie Medyceusze wraz z innymi rodami Florencji postanowili nie znosić dłużej smrodu bijącego od kramów na moście. Rzeźników i sprzedawców ryb wyrzucono, a na ich miejsce osiedlono złotników.
Ponte Vecchio jest jedynym mostem, który nie został wysadzony w czasie II Wojny Światowej. W 1966 roku wielka powódź o mały włos nie zerwała go, a wyroby złotnicze po opadnięciu wody znajdowano u ujścia rzeki Arno w Morzu Liguryjskim.







widok na rzekę Arno w górę biegu


widok na rzekę Arno w dół biegu


Na dworzec postanowiliśmy wrócić po drugiej stronie rzeki, w cieniu. W tych wąskich uliczkach znalazłam jeszcze jedno piękne Zwiastowanie.


Wymęczeni niemożebnie upałem i wrażeniami zanurzyliśmy się w chłodne, klimatyzowane wnętrze pociągu i daliśmy się wywieść z Florencji.


*) - ilustracja "Zwiastowania" pochodzi ze strony: http://pl.wikipedia.org/wiki/Fra_Angelico

Komentarze

  1. Królowie mają twarze Medyceuszy, no proszę, ci to nie mieli żadnej fałszywej skromności. Biało-złote ściany z lustrami i ukrytymi drzwiami, to musi być coś jak z jakichś dziwnej baśni z zagadkami i tajemniczymi przejściami. Ładnie się nazywają te farby, którymi Fra Angelico malował freski. Freski to trudna sztuka. Jasna czerwień wpadająca w róż to amarant, ale nie wiem, czy farba o tym kolorze też tak się nazywa, może alizarin (kraplak)? Bo czerwień wenecka jest chyba raczej ciemna.

    Bardzo podoba mi się zwiastowanie Fra Angelica. Podoba mi się, że anioł nie ma białych skrzydeł.

    No to na razie przeczytałam jedną trzecią postu. Reszta później ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytam dalej :-) Jak sobie próbuję wyobrazić, jak projektowano i budowano takie wielkie kopuły świątyń, to wydaje mi się, że przeciętny człowiek, jak potem był we wnętrzu kościoła, a nad nim wznosiła się taka kopuła, to pewnie myślał, że to sami aniołowie trzymają całe sklepienie w rękach, bo to przecież niemożliwe, by coś takiego samo się trzymało.

    A co to jest cartoleria? Patrzę, co jest na wystawie, i to chyba sklep papierniczy, tak? Widzę kolorowe pudełeczka i pocztówki (albo obrazki).

    To jest dla mnie bardzo ciekawe, że kiedyś, nie tylko we Włoszech, na mostach normalnie kwitło życie, budowane były nawet budynki, mieszkali ludzie, prowadzono sklepy.

    Dziękuję za opowieść o Florencji :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za dwa tak długie komentarze, Miriel :)

    Cartoleria to coś w rodzaju naszego kiosku ruchu - gazety, kartki, papierosy, bilety, itd.

    Budowniczy kopuł już od wieków stosowali takie zabiegi wizualne, by wydawało się, że one wiszą nad kościołem. Najlepszym przykładem jest kopuła w kościoła bizantyjskiego Hagia Sofia (Kościół Mądrości Bożej, obecnie zamieniony na meczet) w Konstantynopolu. Tamten ogromny kościół zbudowano zaledwie w 5 lat (!), od 532 do 537 r. n.e. i u podstawi jego kopuły zrobiono rząd okien. Światło wlewając się tamtędy w mroczne wnętrze powoduje, że otwory okienne zlewają się ze sobą i odnosi się wrażenie, że kopuła lewituje.

    Cieszę się bardzo, że spodobała Ci się wędrówka po Florencji razem ze mną :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Poszukałam sobie, jak wygląda od wewnątrz kopuła w Hagia Sofia, i rzeczywiście robi wrażenie. Znalazłam informację, że ta kopuła trzyma się na czterech filarach, ale ja tam żadnych filarów nie widzę. Naprawdę nie wiem, na czym się trzyma ten ciężar... Pięć lat, no no, czasem ludzie z przeszłych wieków po prostu nas zawstydzają ;-))

    OdpowiedzUsuń
  5. Konstrukcja Hagii Sofii jest bardzo masywna, wręcz toporna. Te filary których nie widzisz są wciągnięte w ściany świątyni, a kopuła jest na nich wsparta w bardzo sprytny sposób. Pokażę Ci to na żywo, bo najlepiej tłumaczy się to na...jabłku :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Miło mi, że do mnie zaglądasz :) Bardzo mnie to cieszy, jak i każde kilka słów pozostawione przez Ciebie w komentarzach.
Życzę miłego dnia, pozdrawiam serdecznie i zapraszam ponownie :)