Dzisiejszy dzień zaczął się całkiem, całkiem. Po pierwsze dziś była wyjątkowo domyślna i otworzyła kanapę w kuchni żebym mógł się trochę pobawić. Fakt, że pokazywałem jej z dziesięć minut chyba o co mi chodzi zanim zaczaiła, ale to i tak dobrze - zwykle w ogóle nie reaguje na wskazówki. Potem było już całkiem fajnie, bo przyniosła sznurek na sznurku - świetna zabawka - i przynajmniej było na co polować. Ogólnie w domu zaczyna być znowu fajnie. Co prawda ten bezzębny Przybłęda, którego ona nazywa Chudy, dalej jest i, co gorsza, próbuje zajmować coraz lepsze miejscówki, ale za to dostajemy o wiele częściej mielone mięso. Zaczynam podejrzewać, że Przybłęda dostaje najwięcej, ale co tam, grunt, że prawie co dziennie dostajemy coś ekstra. Najgorsze było wtedy, jak zaczął ładować się na łóżko w sypialni. Właził tam wieczorem, na MOJE miejsce w jej nogach, a ona nic! Z oburzenia spałem dwie noce z Młodym, ale u niego to nie to samo. Bibi też się dostało od Przyb...