Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2020

ogrodowe impresje vol. 5

od morza do piasku - wydziergane

Na początku marca ogarnęła mnie nagła ochota na wydzierganie czegoś ładnego, dużego, o powtarzającym się wzorze, czegoś, w czym można by się choć trochę zatracić. Słowem potrzebna mi była robótka typu "comfort food" ;) Do tego projektu wybrałam włóczkę Scheepjes Wooly Whirl (70% bawełna/30% wełna) w ślicznym gradiencie od morskiego do ciepłej żółci (kolor: 476 Custard Cream Centre) i wzór w liście miłorzębu, który bardzo lubię i który łatwo się zapamiętuje. Wyrobiłam calusieńki motek, całe 1000 metrów i w ten sposób powstał śliczny szal, zdecydowanie wiosenno-letni, w rozmiarze 40cm na 200cm. By pokazać go w całości rozłożyłam go na balkonie i oczywiście Haker natychmiast skorzystał z  okazji uczestniczenia w sesji :D

łapacze snów - wersja doskonalsza

Podobały mi się moje łapacze snów , ale miałam wrażenie, że czegoś im brakuje. Po przemyśleniu stwierdziłam, że przydały by się im piórka lub coś kosmatego. O piórka, zwłaszcza takie kosmate, jest dość ciężko, więc przetrząsnęłam pudełko z próbkami włóczek, które kiedyś przysyłały sklepy internetowe, a ja je skrzętnie chowałam i wyprodukowałam kosmate chwościki z moherowych włóczek. Dodałam też wstążeczki żeby ożywić całość kolorystycznie i teraz uważam łapacze za idealne :) Gwoli ścisłości zmienione zostały dwa z trzech, bo uznałam, że najmniejszy jest w porządku. Dwa większe prezentują się teraz tak:

Sałatka z miłorzębu ;) - wydziergane

Na jesieni wydłubałam sobie chustę z malabrigo lace. Dostałam jeden motek na imieniny i po pół roku cieszenia się jego miękkością i kolorem, dojrzałam do zamienienia go na coś użytkowego ;) Włóczka jest singlem, mięciutka, milusia więc chusta została wrzucona na szyję i noszona intensywnie całą zimę. Nie zdążyłam zrobić fotka ani nic - ulubiona chusta tego sezonu, ciepła, mięsista, ale na tyle cienka, że idealnie układa się pod kurtką. W rezultacie intensywnego użytkowania wyszła na jaw mała wada - nie ma ideałów - singielek z mięciutkiego merino się mechaci. No, delikatny jest i tyle. Więc po sezonie postanowiłam ją odświeżyć i przywrócić jej pierwotną urodę, bo zaczynała przypominać smętną szmatkę. Na zdjęciu widać jak mocno się zmechaciła: A tutaj dwie części do porównania w trakcie golenia golarką do swetrów - po lewej zmechacone, po prawej już ogolone. Po skończonym goleniu obu stron i odświeżeniu pod parą włóczka znów wyglądała jak nowa i chusta nabrała pierwotnego ur