Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wiosna przyszła!

 
Najnowsze posty

Nocne drożdżówki - poranne pyszności

   Po kilku nieudanych zakupach drożdżówek na mieście - za suche, za słodkie, za mało słodkie, za gniotowate, za piaskowe, itd. - wymyśliłam sobie upiec własne. Proste, klasyczne, drożdżówki z kruszonką, dobre na pierwsze śniadanie, na drugie i na podwieczorek. Jeśli mają być na śniadanie to wybrałam opcję nocną - ciasto zarobi się wieczorem, a rano się tylko uformuje i upiecze. Drożdżówki wyszły świetne - i ładne i smaczne - nie ma to jak wkład własny ;D   ciasto przed włożeniem do lodówki uformowane bułeczki przed wyrastaniem kruszonka po wylądowaniu w piekarniku upieczone, rumiane i gotowe do jedzenia Podaję przepis, bo może ktoś byłby zainteresowany  takimi nocnymi drożdżówkami.   Drożdżówki z lodówki (nocne) składniki : - ciasto 250 g mąki pszennej 50 g cukru 7 g suchych drożdży 100 ml  ciepłego mleka 50 g roztopionego masła w temperaturze pokojowej 1 całe jajko 1 żółtko (roztrzepane, do posmarowania) szczypta soli - kruszonka 4 łyżki mąki pszennej 2 łyżki miękkiego masła 1 łyżki

Miska pełna kotków - wydziergane

 Trochę resztek włóczek (merino baby, drops alpaca, rowan felted tweed), skarpetkowe druty i wzór Tiny Window Cat autorstwa Sary Elizabeth Kellner i mam całą miskę kotków.  Co prawda miał wstępnie miał być koszyczek, ale koszyczka w domu nie ma, a miseczka jest, więc siedzą razem w miseczce ;) Takiego kotka dzierga się szybko i jest to zdecydowanie wciągające - żeby nie fakt, że skończyło mi się wypełnienie, którym je wypychałam, to prawdopodobnie byłaby potrzebna większa miska na więcej kotków ;)

Rude łapkogrzejki - wydziergane

 Kolejne łapkogrzejki. Tym razem w ogólnie pojętych rudościach. Dziergane dla przyjemności, bez konktetnego przeznaczenia, leżą sobie w szufladzie i czekają na odpowiedni moment, żeby zostać podarowane. Włóczka - alpaka Dropsa, podwójna nitka, druty nr 4.0.  Ładne i ciepłe ;)

Komplet jak pawie piórka - wydziergane

 Jakiś czas temu, a właściwie rok temu, wydziergałam sobie czapkę w kolorach jak pawie piórka .  Czapka super, nosiłam się dobrze zeszłej zimy i teraz doszłam do wniosku, że potrzebuję do niej jakiś "dalszy ciąg" znaczy szalik i mitenki. Potrzeba zaistniała pod koniec sezonu świątecznego, kiedy uświadomiłam sobie, że powoli czas kończyć bieganie w czerwono-zielono-białych barwach. W ten sposób powstał prosty szalik robiony podwójnym ściągaczem i proste mitenki robione też ściągaczem, tylko pojedynczym. Szalik jest dość długi by nosić go na pętlę lub okręcony dookoło szyji - w zależności od okoliczności i potrzeby. Mitenki dobrze trzymają się dłoni i mogę w nich prowadzić samochód, co jest bezcenne, kiedy kierownica zimą bywa zimna jak lód ;)