Tego jeszcze nie było, żeby w lutym zaczynać grzebanie w ogródku. Tak, wiem z tv, że na południu Polski jest nawet 16 stopni, ale ja przecież mieszkam na północy, która jest zdecydowanie bardziej powściągliwa jeśli chodzi o szaleństwa temperatury. Gorąco nie jest, nie, raptem 6-8 stopni, ale słońce grzeje tak, że człowieka wynosi do ogródka i zmusza do złapania za grabie i sekator. Stare liście, suche badyle, krzaki do przycięcia - wszystko pcha się pod oczy i ręce. Dziś "wyprodukowałam" trzy wory ogrodowych śmieci, każdy po 120 litrów. Jak jutro będzie pogoda to dalej będę sprzątać rabaty, a jak skończę to porobię fotki wszystkiego co właśnie wyłazi z ziemi, bo sporo tego. ps. od trzech tygodni mam problemy w googlami i ich produktami, nie zawsze udaje mi się zalogować czy zobaczyć Wasze blogi. Też tak macie? Sytuacja się powoli poprawia, ale wciąż czekam aż się ustabilizuje do końca.