Haker obudził mnie po czwartej rano. Cóż zrobić, kocisko miało koszmary albo napad czułości, w każdym razie po pięciominutowym mizianiu poszło zadowolone spać, czego nie mogłam powiedzieć o sobie. Skoro nie mogłam usnąć - wstałam. Cóż zrobić z tak wcześnie rozpoczętym dniem? Wzięłam aparat i pojechałam robić zdjęcia :D
Ociągając się i marudząc przyszła wiosna. Zrobiło się względnie ciepło (w cieniu raptem 12 stopni, ale w słońcu i zaciszu całkiem przyjemne 16), więc Haker postanowił zrobić inspekcję ogrodu. Nasz senior, uzbrojony w krople przeciwko kleszczom, sprawdzał wszystko powoli i metodycznie. Sunął przez trawnik jak tygys: Na nowo ponacierał ogrodowe badyle: Spróbował wiosennej trawy czy już dobra: Dobra! Bardzo dobra, taka akuracik na ząb. Kocisko, jak widać, ma się całkiem dobrze. Jest cotygodniowym pacjentem u PaniWet, gdzie dostaje podskórną kroplówkę, która skutecznie wspiera jego nerki. Poza tym, rano i wieczorem, bierze lekarstwo na nerki i tak turlamy się do przodu. Poza kotem w ogrodzie szaleją niezapominajki ze stokrotkami i tulipany.