Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2012

różności

Dziś cały dzień padał śnieg, a ja nie mogłam zrobić ani jednej fotki, bo mój kochany Nikon odmówił współpracy :( Najpierw myślałam, że to jakieś chwilowe fochy, ale czas mija, a on dalej pisze ERROR. Będę musiała odwieść go do naprawy. Tak więc na razie zdjęć nie będzie. Sweterek Czekoladowy dawno już skończony i jest noszony często i chętnie, bardzo go lubię. Wykończenia na dole, przy rękawach i dekolcie są zrobione ściegiem pończoszniczym dzięki czemu wywijają się w ruloniki jak długie wiórki czekoladowe. Przy dekolcie zastosowałam eksperymentalnie rzędy skrócone i dzięki temu ładnie układa się z delikatny owal, a nie jest prosty i nie pcha mi się na szyję, czego nie lubię :) Mój mąż, zerkając na powstający sweter w tak smacznych kolorach, również zażyczył sobie taki sam. Znaczy z tej samej wełny, bo przecież nie identyczny ;) Zamówiłam szybciutko piękne cztery motki i już mam je w domu. Teraz czekają na swoją kolej, a ja wciąż myślę nad tym jaki ma być ten męski sweter. Obecnie

z kotami w ogrodzie

W ogródku cośtam kwitnie. Na razie nieśmiało, decydowanie w rejonach wystawy południowej, ale już coś się w trawie bieli,  żółci i fioleci ;) Razem ze mną wyszły koty. Dokładnie to Haker został wyniesiony siłą, bo od czasu jak w sąsiedztwie pojawił się owczarek niemiecki, Haker odmawia wychodzenia na dwór, nawet na balkon.  Wystawiony za drzwi najpierw starał się przejść przez drzwi do domu, a  potem przykleił mi się do nóg jak szkolony pies policyjny i tak, razem ze mną, poszedł do ogródka. W ogródku nie czuł się zbytnio komfortowo, mimo że pies nie dawał znaku życia. W odróżnieniu id Hakera, chudy nie przejawiał żadnych oznak zaniepokojenia. Wręcz przeciwnie - uważał, że należy skorzystać z pięknej pogodny, a słońce wprawiło go w radosny nastrój. Mnie i Chudemu bardzo się podobało w ogródku - Hakerowi mniej i z tego wszystkiego zapomniał nawet o swojej zwykłej niechęci do Chudziaka i chodził prawie tuż koło niego. Do domu wróciłam z Hakerem przy nodze,

Kaszuby w fotograficznym skrócie

Krótki wyjazd na Kaszuby i kilka fotek zrobionych z okien samochodu. Pogoda nijaka, rankiem całkiem pochmurno, później trochę lepiej. Na polach chodzą pary żurawi, niestety, żadnej nie udało mi się uchwycić w kadr - te co stały blisko mijaliśmy za szybko, a te w oddali zlewały się swoją szarością z kolorem pól.

wielkie prucie

Dojrzałam do prucia. Wielkiego Prucia. Poprułam szalik z Silkbloom Extra Fino (lace 2ply, 55% merino/45% jedwab) firmy BC Garn w kolorze ecru, kardigan Leśne Paski z Kureyon Sock (fingering 4ply, 70%wełna/30% nylon) firmy Noro i sweter Ametyst z Malabrigo Sock (light fingering 3ply, 100% merino) firmy Malabrigo. Szalik był jednocześnie za długi i za krótki. Poza tym sama forma dziergadła i wzór nie ukazywały w pełni walorów tej wełny i postanowiłam stworzyć z niej coś bardziej efektownego. Kardigan Leśne Paski był felerny. Właściwie poza uroczymi paseczkami i plecami nie miał nić do zaprezentowania. Krój całości był zły, robiąc dekolt w szpic "na czuja" zrobiłam do zbyt głębokiego i pierwszy guzik przypadał mi w okolicach wątroby - dla mnie zdecydowanie za nisko. Jako, że sam pomysł na rozpinany sweterek dalej mi się podoba, to zrobię go po raz drugi poprawiając krój. Sweter Ametyst dla odmiany rozciągnął się w praniu tak bardzo, że stał się niekształtny. Lubię luźne

Mona Lisa

Why Mona Lisa Smiled by Chris de Burg From candles burning, Shadows in the night, People praying for eternal life, But my mind just keeps on wandering, Away from this serene and hallowed place, To a woman's face; She was lovely, lovely as a dream, She had the beauty, the beauty of a queen, They say that every man who meets her sooner or later will fall, Even me that they call, The Master of Invention, The Painter of our times, I can take you round the Heavens and show you how to fly, T'was a moment caught forever, There was something in her eyes, But I wish I could remember why Mona Lisa smiled; She sat before me, this woman so divine, Something eternal was shining in her eyes, Oh Lisa del Giocondo you opened up a world of mystery, When you were looking at me; The Master of Invention, The Painter of our times, I can take you round the Heavens and show you how to fly, T'was a moment caught forever, There was something in her eyes, But I wish

gapowe trzeba płacić

No cóż, gapa ze mnie. Robiłam Czekoladowy sweterek, wydłubałam cały jeden motek i postanowiłam najpierw zrobić rękawy, a to co zostanie dorobić do dołu kadłubka. Te kombinacje podyktowała mi różnica w farbowaniu motków malabrigo, nie chciałam by różnica była zbyt widoczna. Wszystko przez to, że najpierw kupiłam dwa motki, a potem dokupiłam trzeci, już z innej partii. Jak je dokładnie obejrzałam to zorientowałam się, że mimo tych samych kolorów ich układ na paśmie da inny efekt - cały urok malabrigo, trzeba było od razu kupić wszystko, a nie tak na raty. Z drugiej strony wełna jest tak wydajna, że możliwe, że starczą mi dwa motki. Wracając do gapiostwa - otóż zaczęłam rękaw i radośnie dłubiąc na pięciu drutach dotarłam w okolice nadgarstka. Wymyśliłam sobie, że końcówkę zrobię na cieńszych drutach, zaczęłam grzebać w koszyczku za nimi. Szukam, szukam i widzę, że w koszyku siedzą 3.5, a ja robię na 3.0! Cały rękaw na za małych drutach! Co prawda od połowy zaczęłam się dziwić, ze ta