Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2011

Jak Chudy leczył sobie uszy

Opowiem Wam, jak to było z tym leczeniem. Dziś właśnie minął drugi tydzień smarowania maścią i tym samym Chudy skończył leczenie uszu. Dziś również mija czterdziesty czwarty dzień pobytu Chudego "u nas". Maść zdecydowanie pomogła - kot słyszy, uszy sterczą wysoko, obracają się leciutko nieustannie wrażliwe na każdy szum i trzaśnięcie. Są jeszcze tłuste w środku od maści, ale to kwestia kilku dni, kiedy Chudy domyje je do czysta. Z początku smarowanie nie było problemem - przynosiłam mu śniadanie, a po godzinie szłam z maścią, przytrzymywałam trochę i wkładałam maść do uszu. Jednak gdzieś po dziesięciu dniach, w ostatnią niedzielę, Chudy uznał, że uszy są już zdrowe i nie dał się dotknąć. Wychodziłam do niego trzy razy i za każdym razem wyprowadzał mnie w pole - nie uciekał, siedział, kładł się na trawie, chodził za mną po ogródku (udawałam, że przyszłam coś tam robić, a nie mu smarować uszy), ale wciąż pozostawał o 20 cm od mojej wyciągniętej ręki. Jak mu się nudziła zabaw

Candy ze wzorem Semele

Kai na swoim blogu womb. art ogłosiła bardzo kuszące Candy - można wylosować polskie tłumaczenie wzoru na chustę Semele. Oczywiście ustawiłam się w kolejce, bo chusta jest piękna.   Chustę w całej okazałości można zobaczyć na stronie jej autorki na Ravelry - TUTAJ

pierwszy teren

Pierwszy wyjazd w teren był świetny. Poszły trzy konie: prowadząca Kamelia, Szasza i zamykająca Lama (konik polski, który lubi kopać tych co z tyłu, więc szła ostatnia) Jechałam na Szaszy - dwudziestoletnim gniadoszu - który jest stary, doświadczony, nie płoszy się z byle powodu i zawsze wsadzają na niego w pierwszy teren. Dziadek jest też kościsty i ma wybijający kłus, co moje siedzenie odczuło w całej pełni. Nie lubi również się śpieszyć bez powodu, a według niego powodu nie ma nigdy chyba, że się jeździec uprze. To i się upierałam, co zaprocentowało względnie żwawym stępem i zdecydowanie żwawszym kłusem. Niemniej jednak miałam cały czas wrażenie, że jak tylko Szasza przechodzi z kłusa do stępa to natychmiast zasypia. W czasie jazdy były dwa galopy - okazało się, że w galopie w Szaszy budzą się ambicje i pruje za Kamą aż miło. W wyniku tych galopów mam potężne siniaki na nogach od sprzążek puślisk, które porobiły się "same". Ale przynajmniej wiem, że nie odstają mi kol

zawody CSIO

Na sopockim hipodromie odbyły się Międzynarodowe Oficjalne Zawody w Skokach CSIO 3. Poszliśmy z Młodym na dzisiejszy Konkurs o Grand Prix Sopotu pod patronatem Prezydenta RP, konkurs liczony do międzynarodowej listy rankingowej pod patronatem Rollex'a, z pulą nagród: 40 000 CHF. Jak przyjechaliśmy na teren wyścigów, zawodnicy zapoznawali się z parkurem, oglądali każdą przeszkodę.   Potem znaleźliśmy miejsca na trybunie i przyglądaliśmy się rozgrzewce zawodników.   Parkur był trudny,przeszkody miały wysokość od 150 do 160 cm. Pierwsza była stacjonata wysokości 145cm.   potem był rów z wodą okser w kombinacji   i znów stacjonata   Łącznie było czternaście przeszkód. Część koni skakała bezbłędnie, niektóre robiły zrzutki czy tez zawodnik przekraczał limit czasu (80 sekund). Zdarzało się też, że koń wpadał, a raczej wdeptywał, w rów z wodą. Był też koń, który zdecydowanie odmówił skoku, wyłamał, a po zrobionej wolcie i ponownym najeździe również wyłamał i zaczął stawać dęb

Chudy, Peacock, konie i garaż

Znów mamy piękną pogodę, po deszczowym i pochmurnym dniu, dziś niebo jest błękitne jak niezapominajka, a powietrze świeże i chłodne. Chudego na śniadanie musiałam zawołać z działki sąsiadów, gdzie chodzi w  słoneczne poranki wygrzewać się, kiedy u mnie jeszcze słońca nie ma. Dla tych, co nie zaglądają "wtórnie" do komentarzy - obrażony Chudy wrócił, już po dwóch godzinach znalazłam go wylegującego się pod pigwowcem. Spojrzał na mnie "z góry" i oświadczył "Niech Ci będzie, wróciłem." Od czwartku smaruję mu uszy raz dziennie maścią, a poprawę widać prawie natychmiast - kot dostał apetytu jak nie wiem co. Do tej pory jadł mało, tyle co musiał i czasem namawiałam go by wracał do miski dwa lub trzy razy. Teraz je szybciej i dużo. Prawdopodobnie uszy przestały boleć, bo maść ma działanie znieczulające, a przy leczeniu węzeł chłonny zmniejsza się i nie przeszkadza tak w gryzieniu. Dostaje teraz karmę mieszaną - dla kociąt i dla dorosłych kotów (samców) - i naj

kiedy rano wyglądam z okna widzę...

... :)))

Chudy u weta

Wczoraj udało mi się zajrzeć do ucha chudego i okazało się, że coś mu się z niego sączy. "Cholera...", pomyślałam sobie, "pewnie jakieś powikłanie po katarze lub zapalenie od zęba, bo to ta sama strona. Jak nie urok to przemarsz wojsk rosyjskich..." Jako, że opowiadanie wetowi i gdybanie od czego może mu się to robić uznałam za przegięcie (prawdę mówiąc uznałam, że powie mi, że on leczy, a a nie uprawia jasnowidztwo, i żeby przyjść z kotem), podstępem wsadziłam Chudego do przewozówki i pojechałam. Chudy nie zna przewozówki, Chudy był przerażony, uznał to za zdradę, miotał się po kontenerku, miauczał i był bardzo nieszczęśliwy. U weta trzymałyśmy go razem z asystentką, a pani doktor zaglądała mu do tych uszu. Dobrze, że go zawiozłam, bo okazało się, że Chudy ma świerzb w uszach. Zostały one wyczyszczone, zaaplikowana została maść z antybiotykiem działająca również przeciwgrzybicznie i dostał dodatkowo krople na skórę by świerzba zabić. Pyszczek został obmacany

wrzeszcząc na Peacock'a

"- Czy wiesz, dlaczego paw tak okropnie krzyczy? Bo spojrzał w dół i zobaczył swoje nogi - zapomniał, że je ma zajęty podziwianiem ogona..." R.Godden " Indyjska wiosna Uny " Tym razem nie krzyczy paw tylko ja i powodem nie są nogi, lecz sweterek o wdzięcznej nazwie Peacock. Taa... wkopałam się jak nic. Po uszy. To piękne merino superwash, które sobie na niego kupiłam, jest ręcznie farbowane. Ogłupiałam z zachwytu jak je zobaczyłam na zdjęciu, a jak przyjechało w paczce ogłupienie tylko się pogłębiło. Na efekty tego stanu nie trzeba było długo czekać. Otóż... Tego pięknego koloru posiadam trzy motki. Każdy po 400 metrów. Każdy odrobinę inny niż poprzednie, z czego jeden wykazywał większą ilość żółtego koloru niż pozostałe. Zaczynając robótkę naiwnie sądziłam, że pójdą mi wszystkie trzy motki, a nawet może starczyć tylko na rękawy 3/4. Postanowiłam zacząć motkiem z większą ilością żółtego, by najjaśniejszy kolor był przy twarzy. miałam zamiar zrobić z niego ca

syberyjczyki z daleka i z bliska

Limonkowe muffinki

Świetne na upalne dni, z cytrynową nutą i maleńkimi jasnozielonymi kropeczkami w żółtym środku. Dzięki limonce słodycz ciasta zostaje przełamana orzeźwiającym kwaśnym smakiem. Zachowują świeżość przez dwa dni .  Muffinki z limonką składniki: / z tej porcji wychodzi 12 sztuk/ 1 i 3/4 szklanki mąki 1/4 szklanki cukru 2 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia szczypta soli 1 ubite jajko 3/4 szklanki mleka 1/3 szklanki oleju roślinnego 2 limonki   składniki na lukier: 1/2 szklanki cukru pudru sok z jednej limonki kilka kropel zielonego barwnika spożywczego   wykonanie: Rozgrzać piekarnik do 200 stopni Celcjusza. Limonki dokładnie wyszorować pod bieżącą wodą, a potem obleć wrzątkiem by pozbyć się pokrywającego je wosku. Po osuszeniu powinny zrobić się matowe. W dużej misce zmieszać suche składniki i skórkę otartą z dwóch limonek. Z jednej z limonek wycisnąć sok. Ubić jajko z mlekiem i olejem. Dodać do maki i wymieszać szybko. Teraz dodać sok z limonki i znów szybko

dwa tygodnie Chudego

Dziś rano obliczałam, jak długo Chudy trzyma się koło naszego domu i stwierdziłam ze zdumieniem, że minęło dopiero dwa tygodnie. Zdawało mi się, że jest dłużej. W środę wziął ostatnią porcję antybiotyku, czuje się zdecydowanie lepiej i wygląda lepiej. Nie kicha już wcale, a ciepłe noce i słoneczne dni pomagają mu pozbyć się resztek przeziębienia. Zrobiłam mu miejsce do spania - w kącie ogrodu przy ścianie budynku, pod moim ogrodowym stołem do przesadzania kwiatów, postawiłam do góry nogami plastikową skrzynkę-kratkę, a na tym podwyższeniu położyłam złożoną starą narzutę. Pokazałam mu nowe miejsce do spania zanosząc go tam i wsadzając. Od ogrodu jest osłonięty drewnianą kratą z powojnikiem, na stole stoją płaskie paletki od rozsady, które chronią przed ewentualnym deszczem, ale do tamtego rogu mało kiedy dociera, bo wszystko stoi pod okapem. Dziś rano przyuważyłam go jak tam spał. W dzień wygrzewa się między roślinami na suchej, ciepłej ziemi, rozciąga się na stole, na nagrzanym

Zakwitły irysy