Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2012

staroświeckie zapachy

Za oknem pada następna porcja śniegu. W tv mówią, że to już ostatnia, że po niej ma być już ciepło, nawet do12 stopni, ale to chyba na południu nie u nas. U nas jeszcze w kwietniu potrafi być niecałe 10 stopni, a wiosna waha się jak płochliwy kot. Na razie przynoszę wiosnę do domu prosto z kwiaciarni, stawiam na parapecie i cały dom pachnie, jakbym rozlała flakon staroświeckich perfum, hiacyntami.

chusta Nagietkowa Rosa i zajawka Czekoladowego swetra

Przedstawiam Wam chustę "Nagietkową Rosę". Nagietkowa, bo po dłuższym przyglądaniu się motkowi doszłam do wniosku, że temu odcieniowi najbliżej do koloru jaki mają płatki nagietków, tych pomarańczowych. Więc jak tylko skończyłam Świerkową Chustę, to zaraz zabrałam się za dzierganie chusty dla mojej mamy z owego nagietkowego motka. Wybrałam wzór Dew Drops Shawl , który kusił mnie od dłuższego czasu. Jako, że moja wełenka była cieńsza i dłuższa niż ta polecana we wzorze, więc pozwoliłam sobie zwiększyć nieco gładką część chusty. Ta chusta to mój pierwszy projekt robiony z anglojęzycznego schematu i  drugi robiony według jakiegokolwiek opisu - pierwszym był sweter dla Młodego, Zielony Dan . Chustę robiłam ostrożnie, korzystałam z pomocniczych nitek w razie prucia, ale jakoś obyło się bez większych przeróbek. Tylko raz pod koniec, już na ostatnich bordiurach, zaplątałam się tak w narzuty i zbierania, że musiałam cofnąć się o cały rząd i zacząć go od nowa. Po raz pierwszy

odwilż

Zaczęły się dni wypełnione deszczem i wiatrem. Koty wyglądają przez zapłakane okno, a potem zwijają się w ciasne kłębki i czekają na wiosnę. Ja też.

Świerkowa chusta - finał

Skończyłam. Jest piękna i dokładnie taka, jak chciałam.       /zdjęcia prawie dokładnie oddają kolor wełny/ Ze 100 gram  i 800 metrów wełny bfl 2ply (Bluefaced Leicester) zostało mi 4 metry - za mało na rządek ;) Ostatnie przerabiałam ponad 10 minut jeden - nie wiem ile miały oczek, nie liczyłam. Druty 3.0 mm. Wymiary: 78cmx160cm.

Świerkowa chusta - uwertura

Znacie to uczucie głębokiego zadowolenia, które ogarnia jak pomysły i plany składają się w całość i stają się rzeczywistością? Kiedy zamówiłam wełnę i zastanawiałam się nad kolorem w jakim ma być, przyszedł mi do głowy pomysł, by gotowa dzianina przypominała świerkowe gałęzie z wiszącymi gdzieniegdzie szyszkami.  Po przemyśleniach wyszło mi, że należy ufarbować kawałeczek pasma, dosłownie 2-3 cm, na  brąz a resztę na zieleń. Opisałam pomysł dokładnie, Pimposhka bosko ufarbowała wełnę uzyskując idealny motek. Pisałam o tym wczoraj, tutaj :) Niemniej jednak to, jak będzie wyglądała dzianina robiona z tego motka wciąż pozostawało tajemnicą, bo jeszcze nigdy nie robiłam niczego z tak ufarbowanej nitki. Wczoraj przewinęłam motek i zabrałam się za realizowanie pomysłu - chusty. Bez ażurów, bez szaleństw, wybrałam wzór, który ukaże urodę wełny, na którym nie zginą moje wymyślone "szyszki". I jest idealnie. Dokładnie tak jak chciałam :D Brązowe odcinki są odległe od siebie

Cuda od Pimposhki i Śpiące Skarpetki po raz drugi

Mam! Mam pimposhkową wełnę, wczoraj odebrałam z poczty - teraz już moje- cudowności. Cóż tu dużo mówić - wełenka jest piękna, dwa urocze motki cienizny bfl'u 2ply. Jak przyniosłam paczkę z poczty, puchatą białą kopertę, którą Polska Poczta wymiętosiła niemiłosiernie, aż mi żal było zamkniętych w środku motków, położyłam ją przed sobą na stole i rozpoczęłam ceremonię otwierania. Powoli, by niczego w środku nie uszkodzić rozcięłam kopertę i zanurzyłam w niej rekę. nie patrzyłam jeszcze, Najpierw dotyk. Miękko, puchato, miło...wybrałam na ślepo motek i wyjęłam - miodowa! Przepiękny kolor leciutko brudnej pomarańczy, miodu i golden syrup'u. Żadnej żarówy, żadnych soków pomarańczowych. Najbliżej mu do przekwitających nagietków i pręcików szafranowych. Motek nie jest w żadnym wypadku "płaski" kolorystycznie - delikatne zmiany natężenia koloru sprawiają, że jest on żywy i przestrzenny. Piękny kolor i piękna  wełna, z której powstanie śliczna rzecz. Następny motek to

Haker i próbki

Ona ciągle plącze jakieś nitki na drutach. Muszę powiedzieć, że niektóre z tych nitek nawet fajnie pachną, tak zwierzęco, ale co z tego - ona i tak nie pozwala się nimi bawić. Pamiętam, że raz udało mi się zamordować jeden z tych kłębków, ale tylko raz - zaraz rzuciła się i mi zabrała zabawkę. A ile było krzyku o ten kawałek, szkoda gadać. W każdym razie od kilku dni wysypuje na stół masę nitek powiązanych papierkami i się nimi bawi. Twierdzi, że wybiera włóczkę na sweter, ale ja wiem swoje. Ogląda jedną po drugiej, niektóre odkłada, niektóre przykłada sobie za uchem, a inne miętosi w palcach. Stwierdziłem, że jej pomogę, a przy okazji może też się trochę pobawię. Spędziłem pół wieczora pomagając jej wybrać coś z tego całego bałaganu. Oglądałem, wąchałem, macałem łapą i nosem, zastanawiałem się i próbowałem uwzględnić jej zachcianki: nie za gruba, nie za cienka, nie kosmata, z prawdziwej owcy, ale może być też alpaka czy wielbłąda (ki diabeł  ten"wielbłąd"?), no i żeby nie

Skończone robótki - zaczęte robótki

Klasyk skończony, uprany, wysuszony, nitki pochowane. Gotowy do noszenia. Ciepły, mimo że cienki. Jeansowy melanż ułożył się w delikatne, nieregularne paseczki widoczne zwłaszcza na rękawach. Bardzo mi się podoba. Robiłam na drutach 3 i 3.5, w częściach, rękawy wrabiałam od góry i po główce przechodziłam na druty skarpetowe. Zużyłam dokładnie 301 gram, więc zostało mi prawie całe 100 i już się zastanawiam, co mogę z tego zrobić. Bfl od Mirabelki jest cudny i na pewno będę bardzo lubiła ten sweterek. Jak tylko skończyłam Klasyka - jeszcze moczył się w misce - dopadły mnie wędrujące za mną skarpetki. Skarpetki do spania, znaczy Śpiące skarpetki. Nie umiem zasnąć z zimnymi stopami, a najcześciej mam je jak dwa kawałki lodu. Toteż furorę robią u mnie różne skarpetki, a od czasu jak robię je sama, okazało się, ze tych robionych nie są w stanie przebić żadne inne. Zasypiam w cieplutkich, miękkich i luźnych Śpiących Skarpetkach, a w nocy, kiedy nagle budzą mnie gorące stopy, ścią

wioska Shaftesbury ułożona

Skończyłam układać puzzle gdzieś ponad dwa tygodznie temu, ale nie miałam natchnienia na cyknięcie im fotki. Trochę mnie rozczarowały - ułożyły się zbyt szybko, nastawiałam się na dłuższe i żmudniejsze zadanie, a tu szast-prast i ułożone. Teraz pozostało mi tylko zsypać je do pudełka i schować do szafki - do następnego razu ;)

kolejny zimowo-morski spacer

Dziś znów pojechałam nad morze tyle, że w inny kawałek wybrzeża Zatoki, do Redłowa. Mróz -14 (w zacisznym miejscu). Na plaży okazało się że wieje i to całkiem porządnie, więc czynnik chłodzący wiatru -25 co najmniej. Było ekstra. W tej temperaturze morze paruje, snują się nad nim opary przeganiane wiatrem, fale łamią się białymi grzywami, śnieg na piasku, lodowe sople i nawisy na skraju wody i lądu - bajka. w stronę Sopotu, pod słońce. wprost na morze, na horyzoncie majaczy się statek w stronę Gdyni, ze słońcem A jak już się napodziwialiśmy i namarzliśmy pojechaliśmy na gorącą czekoladę z bitą śmietaną i to też było ekstra ;D

Zielonkawy skończony

Szal-kocyk skończony. Wyszedł dokładnie taki jak chciałam: 80cm na 162 cm, miękki, odpowiednio puchaty, nie za gruby, można się nim owinąć jak i przykryć w czasie popołudniowej drzemki. Włóczka YarnArt Angora De Lux Color (70% mohair/30% akryl) kolor nr 17, druty 4,5mm. Wzór: kostka 10 prawych na 10 lewych, zamieniane miejscami co 14 rzędów - prosty jak drut i prawie niewidoczny wśród zielonkawych paseczków ;)