Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2018

z kartek szkicownika vol.3

Zrobiło się znów ciepło, a ja leczę zakwasy po ułożeniu 10 kubików drewna kominkowego. Z tego powodu wpis będzie obrazkowy, bo pisanie i fizycznie i umysłowo jakoś męczy - umysłowo pewnie dlatego, że tlen zamiast do mózgu transportowany jest do obolałych mięśni ;) Obiecuję, że w następnym trochę bardziej się "rozpiszę". No to kolejne szkice:

balkonowe słoneczniki

W marcu, w doniczkach na rozsadę, posiałam ozdobne słoneczniki. W maju, jak zrobiło się ciepło, posadziłam podrośnięte słoneczniki na balkonie do, odpowiednio dużych, pojemników. Słoneczniki rosły, wypijały hektolitry wody - przy upałach musiałam podlewać dwa razy dziennie - a teraz, znaczy w czerwcu, zaczynają kwitnąć. Co tu dużo mówić - są piękne. Przepiękne :)

o wydzierganym sweterku

Skończyłam. Projekt nazwałam Crazy Leftovers, ale czy on jest tak bardzo "szalony"  to nie wiem :) Na pewno jest z resztek, z resztek malabrigo sock. Ma dwie, zupełnie niepraktyczne, kieszonki i bardzo przypadł mi do gustu. Dół i rękawy wykończone  są ściągaczem 1x1, z czego oczka prawe są przekręcane, co powoduje, że ściągacz wygląda  odrobinę ażurowo. Dekolt wykończony plisą z prawych oczek, złożoną na pół i podszytą od spodu - wykończenie idealne (dla mnie :) ) Kilka fotek:

z nosem i okiem w kwiatach vol.2

Dalej łażę po ogrodzie w obiektywem macro i oglądam go z całkiem innej perspektywy. Na zdjęciach od góry: liliowiec, peonia, powojnik całolistny, powojnik wielkokwiatowy "Warszawska Nike", jaśmin.

z kartek szkicownika vol.2

Postanowiłam zmienić technikę swoich rysunków i sięgnęłam po wodoodporny tusz w cienkopisie. Wybrałam grubość 0.2mm. Dodatkowo kupiłam sobie sześć penbrush'ów w podstawowych kolorach: żółty, pomarańczowy, czerwony, niebieski, zielony i fioletowy. I musi starczyć, bo inaczej zbankrutuję ;) Zaczęłam rysować roślinne motywy linearne i wypełniać je kolorem - coś zupełnie innego niż szybkie szkice ołówkowe. Zabawa przednia, właściwie podwójna, bo raz rysowanie i komponowanie linearnego rysunku, a potem wypełnianie ich kolorem. Tak jak te obrazki antystresowe dla dorosłych tylko "zrób to sam" ;) Dziś pokażę część tego co mam, żeby Was nie zamęczyć, kolejne w następnym odcinku.

się dzierga :)

Ze sweterków, które zrobiłam sobie z malabrigo sock, a które pokazywałam -> tutaj   , zostały mi większe i mniejsze kłębuszki włóczki. Cóż można zrobić ze ślicznych kłębuszków? Kolejny sweterek! Najpierw miał być zabójczo kolorowy zrobiony ze wszystkich kolorów jakie mi zostały. Po przemyśleniu jednak pozostały tylko kolory z zielono-niebiesko-fioletowej gamy. Czerwienie zostawiłam na następny super kolorowy projekt. Tak więc obecnie dzierga się kolejny sweterek, bezszwowo, od góry. Mam 2/3 tułowia, więc jeszcze trochę pracy przedemną. W trakcie dziergania zastanawiam się czy zrobić kieszonkę, a jeśli tak to czy nie zrobić jej nakładanej i pod kątem. Zobaczymy. Na razie fotki "z produkcji".

Ławka pod klokwicją

Obchodzę imieniny w marcu. W związku z tym od strony rodziny co roku pada sakramentalne: „Co chcesz na imieniny?”, a ja zwykle nie mam pojęcia co chcę, więc zaczynam się irytować, że pytający idą na łatwiznę i się pytają. Pytający również popadają w irytację, bo lepiej dać prezent nieniespodziankowy, ale trafiony niż ryzykować, że będzie to kula w płot, a jak trafić dobrze jak solenizant nie zdradza zachcianek. Tak więc przygotowania do imienin przebiegają w podgrzanej atmosferze, a członkowie rodziny mają lekki obłęd w oku i rozważają szybki mord lub ucieczkę na antypody ;) W tym roku postanowiłam więc oszczędzić tego zarówno im jak i sobie, i powiedziałam cóż to ja bym chciała. Otóż chciałam dostać ławkę do ogrodu. Drewnianą, sporą, taką na której można usiąść wygodnie, a nawet się położyć. Rodzina ucieszona konkretnym zadaniem przeleciała kurcgalopkiem internet, a potem sklepy i dostałam swoją śliczną ławkę. Wszyscy byli zadowoleni i żyli długo, i szczęśliwie ;) Teraz m

z kartek szkicownika vol.1

Niedawno, na blogu Brahdelt , przeczytałam ciekawy wpis o rysowaniu dla przyjemności. Przeczytałam i uznałam, że trafiła ze swoimi przemyśleniami wprost w dziesiątkę. Nie będę Wam powtarzać tego, co napisała, lepiej zajrzyjcie sobie sami -> tutaj . W każdym razie po przeczytaniu wszystkiego doszłam do wniosku, że jestem właśnie osoba, która dała się „zgasić” w swoich amatorskich zapędach do rysunku. Kiedyś próbowałam malować akwarelki i nawet prowadziłam osobnego bloga, gdzie je pokazywałam, ale zrezygnowałam „bo nigdy nie osiągnę mistrzostwa” ;) , a bloga zamknęłam. Farby leżą w szufladzie.  Ogólnie lubię rysować, zawsze lubiłam. No to wzięłam gruby zeszyt z białymi kartkami, który kiedyś dostałam w prezencie -   okładkę ma a’la skórzaną, w lawendowym kolorze i gumkę żeby go zamknąć - i ołówek, i zaczęłam. Na początek, jak to mówią, „pierwsze koty za płoty” więc zaczęłam od kota. Trudny jest. Ogród już łatwiejszy. Będę rysować to, co mi się podoba i co mi się zachc