Byłam w Berlinie. Niedługo, a właściwie bardzo krótko. Dokładnie 25 godzin. Byłam w tym mieście kiedyś, dawno, jak chodziłam do podstawówki i wtedy też byłam tylko jeden dzień. Pokazali nam wieżę telewizyjną, Alexander Platz, wieki dom towarowy i fontannę przed nim. Dokładnie to samo widziałam i teraz. Powiem tak: spodziewałam się dużo większych wrażeń. Słyszałam, że przez ostatnie 20 lat Berlin zmienił się bardzo i to na lepsze. Słyszałam, że jest piękny , a przynajmniej ciekawy pod względem architektonicznym. Jechałam pełna oczekiwań i nadziei na zobaczenie czegoś wyjątkowego. Stwierdzenie, że się rozczarowałam zupełnie nie oddaje mojego stanu, bo mało, że miasto mnie rozczarowało swym wyglądem (i tym, że jest brudne) to jeszcze zburzyło mi to, co miałam w pamięci z dawnego pobytu. Tak, tak, wiem, że doba to za mało by wydać wyrok; że pewnie byłam w złym miejscu; że to wielkie miasto, a była wschodnia część jest zaniedbana. Wiem to wszystko, ale... W każdym razie nie podobało mi się...