Byłam na budowie stadionu.
Bardzo lubię oglądać budowy wielkich obiektów, fascynują mnie ogromne płaszczyzny, kierunki linii, las stempli i kratownice rusztowań. Przy tak ogromnej budowli jaką jest stadion, miałam tego wszystkiego pod dostatkiem.
Bardzo lubię oglądać budowy wielkich obiektów, fascynują mnie ogromne płaszczyzny, kierunki linii, las stempli i kratownice rusztowań. Przy tak ogromnej budowli jaką jest stadion, miałam tego wszystkiego pod dostatkiem.
Coś jest takiego zaskakująco naturalnego w obrazie nagromadzonych żelaznych prętów, w konstrukcji dźwigów, w liniach słupów podtrzymujących strop - może to powtarzalność wzorów i charakterystycznych linii. Zadziwiająco przypomina mi to powtarzalność linii fal na morzu, powtarzalność kroju liści na drzewie, kształtu kamieni i powtarzalność kształtu muszli na plaży. Chodzi o samą powtarzalność. Te wielokrotnie powielone kształty i linie (bo właśnie to wrażenie powstaje tylko przy dużej ilości przedmiotów) wydają się wzorami graficznymi, zdobieniami, zachwycającymi w oderwaniu od przeznaczenia przedmiotów, które je tworzą, jak i w kontraście ze świadomością, że są to właśnie "tylko" pręty metalowe, listwy, płyty i rury.
OdpowiedzUsuńPiękne jest to drugie zdjęcie. Światło,linie, kolory - świetnie uchwycone... :)
OdpowiedzUsuńWspierająco w wypatrywaniu zaginionego...