W lutym pisałam o nieudanym kardiganie, pewnie nie pamiętacie ;)
Robiłam go z dropsowego Nepala (65%wełna/ 35% alpaca), druty nr 5.0 i 4.5. Miał być ciepły i wesoły, stąd ten pasiasty wzór.
Robiłam go w częściach, które wyglądały bardzo obiecująco:
Niestety po zszyciu okazało się, że kardigan jest za mały. Dokładnie to zjeżdżał mi z ramion ciągnięty przez ciężkie rękawy. Rozczarowana odłożyłam go do szuflady.
Jakiś czas temu wyciągnęłam i poddałam analizie co mu dolega. Chciałam albo poprawić albo spruć, bo znów idzie zima i taka ilość Nepala nie może się marnować w szufladzie.
Po dokładnych oględzinach doszłam do wniosku, że wystarczy poprawienie szerokości ramion i sweter powinien być w porządku zwłaszcza, że od lutego schudło mi się ze sześć kilo ;)
Zadowolona, że wyszło tak mało prucia w dwa wieczory poprawiłam go i teraz pasuje. Teraz kardigan jest taki jak trzeba. Robiłam go bez zapięcia z myślą, że może dam zatrzaski, lecz na razie nie będę ich przyszywać.
Tak więc w wyniku małej ilości pracy mam ciepły sweter na jesienne i zimowe dni. :)
Śliwkowa chusta z Kild-Silk'u się blokuje, będzie w następnym wpisie.
Robiłam go z dropsowego Nepala (65%wełna/ 35% alpaca), druty nr 5.0 i 4.5. Miał być ciepły i wesoły, stąd ten pasiasty wzór.
Robiłam go w częściach, które wyglądały bardzo obiecująco:
Niestety po zszyciu okazało się, że kardigan jest za mały. Dokładnie to zjeżdżał mi z ramion ciągnięty przez ciężkie rękawy. Rozczarowana odłożyłam go do szuflady.
Jakiś czas temu wyciągnęłam i poddałam analizie co mu dolega. Chciałam albo poprawić albo spruć, bo znów idzie zima i taka ilość Nepala nie może się marnować w szufladzie.
Po dokładnych oględzinach doszłam do wniosku, że wystarczy poprawienie szerokości ramion i sweter powinien być w porządku zwłaszcza, że od lutego schudło mi się ze sześć kilo ;)
Zadowolona, że wyszło tak mało prucia w dwa wieczory poprawiłam go i teraz pasuje. Teraz kardigan jest taki jak trzeba. Robiłam go bez zapięcia z myślą, że może dam zatrzaski, lecz na razie nie będę ich przyszywać.
Tak więc w wyniku małej ilości pracy mam ciepły sweter na jesienne i zimowe dni. :)
Śliwkowa chusta z Kild-Silk'u się blokuje, będzie w następnym wpisie.
Wow, jaka cudowna, gwiazdkowa kolorystyka, 100 % w moim guście. Będę Ci go zazdrościć do czasu, aż mój "zachomikowany" Nepal doczeka się swojego dnia :)
OdpowiedzUsuńGwiazdkowa? Aaaa.... zieleń i czerwień :D Zdjęcia troszkę przekłamują kolory - w naturze zieleń jest przygaszona żółtymi niteczkami, to bardzo delikatny melanż zielono-żółty, a czerwony to terakota, mocny, przygaszony pomarańcz. Paseczki na zielonym tle są białe, a te na terakotowym - kremowe. Na zdjęciu właściwie tego nie widać, a i w naturze też trzeba się dobrze przyjrzeć ;)
UsuńZorientowałam się właśnie, ze nie śledzę Twojego bloga - już to naprawiam i będę czekała na Twój udzierg z zachomikowanego Nepala :)
pozdrawiam :)
Bardzo dobrze - sweter i mnóstwo pracy uratowane!
OdpowiedzUsuńAle miłe dla oka paseczki! Dobrze, że udało się go uratować przed leżakowaniem na półce taką mała ilością prucia.
OdpowiedzUsuńNo, ta mała ilość prucia bardzo mnie cieszyła, bo demolowanie własnej pracy jest dla mnie depresjogenne ;) ( a może "depresyjnogenne"?)
UsuńPaseczki rozweselają, a sweter jest ciepły i to jest najważniejsze.
pozdrawiam :)
Super sweterek, rzeczywiście wesoły
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dziękuję i również pozdrawiam :)
Usuń