Kiedyś, ponad rok temu, kupiłam od Pimposhki cudowną włóczkę . Z tej świerkowej zieleni miał powstać sweterek. Czas płynął, włóczka nabierała mocy, a moje pomysły na jej wykorzystanie zmieniały się z szybkością światła. Trzeba było małego impulsu, by się wreszcie skrystalizowały. Wzór herringbone intrygował mnie od dawna, ale dopiero wpis Intensywnie Kreatywnej sprawił, że dokładnie wiedziałam co chcę mieć z pięknej wełenki od Pimposhki - długi, mięsisty szalik zrobiony wzorem herringbone. Robótka długoterminowa, bo wzór sprawia, że robótki przybywa w ślimaczym tempie, ale myślę, że pod koniec tej zimy, kiedy brudnoszary śnieg zacznie spływać trotuarów, będę mogła cieszyć się szmaragdowym szalikiem. Na razie prezentuje się tak: Jako, że szalik to robótka na długi czas i może w końcu nużyć, a poza tym pojawiła się potrzeba posiadania ciepłej chusty na zimowe dni i wieczory, przygotowuję materiały na następną robótkę - ciepłą chustę z dropsowego Nepala. Może nie pamiętaci...