Przejdź do głównej zawartości

cosiki do łapania snów i marzeń


Szast, prast! i minął miesiąc od ostatniego wpisu.
Przez ten czas, co prawda, zamówiłam włóczkę na dwa sweterki, ale jak już włóczka dojechała to jakoś nie zabrałam się za dzierganie. Miałam pomysł, by zrobić sobie bardzo kolorowe kardigany, w  szalone paseczki. Miały być dwa, kolorystycznie podobne, jeden  z bardziej nasyconych kolorów, a drugi ze stonowanych. Pomysł dalej mi się podoba, ale włóczka czeka. Myślę, że już niedługo, pewnie na dniach zabiorę się za dzierganie, ale czy powstaną dwa czy jeden to się okaże.

W tak zwanym „międzyczasie” wyprodukowałam trzy łapacze snów. Zgodnie z indiańską tradycją mają łapać sny - dobre przechodzą przez sieć, a złe w niej utykają i giną wraz z pierwszymi promieniami słońca. Poza tą ochronną funkcję (w którą można wierzyć lub nie, jak kto woli), są również bardzo ładną ozdobą, a ja miałam ochotę stworzyć coś nowego, ładnego i całkiem niepraktycznego, a co!

Tak więc, zamawiając gumkę (na maseczki, a jakże ;P) dołożyłam do zamówienia trzy metalowe kółka: 10, 20 i 25 cm średnicy. Jak tylko przyjechały to zaczęłam pełne uciechy zmagania z obręczami i nitką; )

Na pierwszy ogień poszło najmniejsze i trochę kosmata włóczka w fajnym zielonożółtawym kolorze. Dołożyłam chwościki z tej samej włóczki i koraliki. 


Na drugi łapacz snów wyciągnęłam cienki, poliestrowy sznurek, o ładnym perłowym splocie, w kolorze kremowym. Byłam już po obejrzeniu szeregu filmików z najróżniejszymi łapaczami snów, więc zmieniłam  sposób „plątania” nitek i zrobiłam drugi, bardziej elegancki i największy - średnica 25 centymetrów. Ozdobiłam go malowanymi koralikami o ładnym, kobaltowym tle.  Środku zawiesiłam motyw drzewa wycięty z blaszki o złotym kolorze – blaszki, która zalegała u mnie całymi latami będąc pozostałością po nigdy nienoszonych kolczykach, z których jeden się zgubił, a drugi rozleciał :D Jak widać ładnych rzeczy nie wolno wyrzucać, bo nigdy nie wiadomo kiedy mogą się przydać ;)


Trzeci postanowiłam zrobić z ciemnozielonej bawełnianej nitki, a obręcz nie owinąć nią jak przy poprzednich, tylko obrobić szydełkiem. Dzięki temu na skraju obręczy powstał schludny łańcuszek. W środku umieściłam malowany koralik, a dół przyozdobiłam frędzlami i chwościkiem z koralikiem w kształcie rombu. 


 Ogólnie świetnie się bawiłam, a do pełni szczęścia potrzebuję jeszcze trochę piórek, wtedy łapacze będą zupełnie wykończone. Chociaż takie też bardzo mi się podobają. 

Trzymajcie się wiosennie i zdrowo!

Komentarze

  1. Wszystkie są ładne:) Ja mam obręcze zrobili mi w pracy ale czasu mi brakuje:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Czas się pewnie kiedyś znajdzie, a fajnie mieć coś ładnego "w kolejce" do zrobienia, zwłaszcza jak masz już obręcze. W każdym razie jak się zacznie to to wciąga - żałowałam, że kupiłam tylko 3 kółka, choć z drugiej strony ileż można mieć łapaczy snów rozwieszonych o domu ;)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Dzięki :)
      W międzyczasie ozdobiłam je dodatkowo, wstawię fotki w najbliższym czasie.

      Usuń

Prześlij komentarz

Miło mi, że do mnie zaglądasz :) Bardzo mnie to cieszy, jak i każde kilka słów pozostawione przez Ciebie w komentarzach.
Życzę miłego dnia, pozdrawiam serdecznie i zapraszam ponownie :)