Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2020

Swetrowe Trio - wydziergane

 W końcu zebrałam się w sobie i zrobiłam zdjęcia swetrom, które wydziergałam od ( wstyd się przyznać) zeszłego września, które były noszone, a jednocześnie na Raverly wciąż miały status WIP (work in progres). Wstyd. W każdym razie swetrów jest trzy. Pierwszy klasyczny z włóczki Julii Asselin Piccolo w ślicznym jasnym fiolecie. Włóczka z odzysku, znaczy kiedyś zrobiłam z niej sweter, który miał być noszony a leżał w szafie, bo źle rozwiązałam podkrój szyji i był za duży , a ja nie mogłam się do takiego przekonać. Szkoda mi było włóczki leżącej w szafie, więc sprułam go - wełenka zniosła to rewelacyjnie -  i postanowiłam zrobić sobie klasyka. Warkocze na przemian z gładkim, dekolt w serek, zszywany z części. No i teraz jest super. Nosi się rewelacyjnie i już nie  siedzi biedactwo w szafie. Drugi był sweter dla męża z włóczki Air Dropsa. Druty  4.5 i 5.0, robiło się szybko i przyjemnie. Też robiony w częściach, by szwy go trochę usztywniły i nie pozwoliły mu prz...

kardigan Pełen Kolorów - wydziergane

Na przelomie kwietnia i maja zrobiłam sobie kolejny kardigan. Już siódmy, o ile pamiętam. Tym razem zachciało mi się odmiany w konstrukcji karczku i postanowiłam zrobić go nie reglanem a na okrągło. Po lekkiej burzy mózgu i obliczeniach przyprawiających o ból głowy, wydziergałam okrągły karczek. I nawet robiłam zapiski, więc w razie czego mogę powtórzyć tą konstrukcję. Włóczka - drops delight, wielokolorowa, bo potrzebowałam czegoś przyprawiającego o dobry humor. Użyłam dwa kolory: 11 i 12, bo sweterek oczywiście jest w wąskie paski. Jak wiecie bardzo lubię wszelkie paseczki ;) Druty nr 3,5 Poszło mniej więcej po 3 motki każdego koloru. Na razie jest za gorąco na noszenie go, poczeka :D

serwetka Daria - wyszydełkowane

Popełniłam szydełkową. Nawet nie jedną, a dwie, i do tego identyczne. Taki mały epizod szydełkowy - jeszcze nigdy nie robiłam serwetki z  cienkiego kordonka i ogólnie mogę powiedzieć, że mi się podobało. Skorzystałam z rewelacyjnych filmów Aurelii Szarej Myszki i jej wzoru na serwetkę o wdzięcznym imieniu Daria . Szydełkowało mi się bardzo fajnie i chętnie wyprodukowałabym więcej serwetek, ale nie mam pomysłu na ich wykorzystanie. Może jak kiedyś przyjdzie mi coś ciekawego do głowy to pewnie wyszydełkuję więcej.

goście, goście

Dziś w ogrodzie sąsiadów pojawili się wyjątkowi goście. W każdym razie wyjątkowi dla nas, bo o ile na osiedlu widuje się je to jeszcze nigdy nie przyszły tak blisko. Na zdjęciu załapały się tylko pasiaste maluchy, ale łącznie były cztery lochy, dwa zeszłoroczne podrostki, i dużo pasiaczków,  większych i mniejszych. Na zdjęciu te większe, drugi byly o połowę niższe. Całe towarzystwo pożeglowało pod czereśnię sąsiada, której owoce leżały w większości pod drzewem, bo urzędowało  na nim stado szpaków dwa dni temu. Po zjedzeniu tego co pod  drzewem i przeryciu kawałka trawnika całe towarzystwo rozlazło się po okolicy, między innymi do mnie pod siatką - te najmniejsze się przecisnęły - potem znów zebrały się w grupę i poszły sobie tam skąd przyszły. Oczywiście wśród sąsiadów poruszenie, wszyscy podekscytowani na balkonach i w oknach, z telefonami lub aparatami jak ja ;D Haker najpierw zdenerwowany  obserwował je z balkonu, potem poleciał do miski i zażądał jedzeni...

stare szyldy vol.1

Zawsze miałam sentyment do staroci.  Do rzeczy zwykłych, użytkowych, które z upływem czasu nabierają patyny i wdzięku.   Lubię rzeczy industrialne, duże, bardzo duże i stare szyldy oraz tablice. Pamiętam jak kilka lat temu byliśmy na grzybach tuż przy byłych terenach wojskowych. Krążąc wokół bagienka natknęłam się na podrdzewiałą białą tablicę z czerwonym napisem „TEREN WOJSKOWY. WSTĘP WZBRONIONY”. Wyciągnęłam ją z chaszczy, pozachwycałam się i … niestety, zostawiłam tam gdzie znalazłam. Do dziś żałuję, bo ładna była z tą szczególną czcionką, przerdzewieniami i kremową bielą tła.  Ostatnio przypomniała mi się i poddała pomysł na poszukanie starych tablic i szyldów w mieście. Oczywiście nie po to by je zabierać do domu, ale żeby popodziwiać na miejscu i cyknąć fotkę. W końcu mieszkam w mieście i nie samymi kwiatkami człowiek żyje ;) Kilka dni temu nadarzyła się okazja do dłuższego spaceru po Wrzeszczu. Miałam kilka typów do obfotografowania, które zauważyłam ...

ogrodowe impresje vol.6

balkonowe kwiatki

Zrobiło się   ciepło więc nareszcie mogłam posadzić w balkonowych skrzynkach kwiaty na całe lato. Pojechałam do ogrodnika z planem w głowie i z solennym postanowieniem, że nic mnie od tego planu nie odwiedzie. Guzik! Jak tylko weszłam między kwiaty to kompletnie zgłupiałam. Najpierw chciałam WSZYSTKO potem NIC, a po pół godzinie krążenia między stołami z roślinami ogarnęłam się nieco i zaczęłam znów myśleć :D Z tego myślenia przeplatanego zachwytami nad kolejnymi kolorowymi kwiatowymi pięknościami wykluło się obsadzenie balkonu. W rezultacie kupiłam: aksamitki (turki), które bardzo lubię – duże jasnożółte i niskie ciemnobrązowe, pomarańczowo-brązowy bidens – jeszcze takiego nie widziałam, lobelię – bo kwitnie do mrozów   i jest bardzo wdzięczna, surfinię „milion bells” – bo jest pięknie dwukolorowa, rozwar – bo podobają mi się jego pączki jak baloniki miętę, melisę, tymianek i majeranek – bo mam południowy balkon i zachciało mi się ziół. Miętę i melis...