Włóczka firmy Holst Garn, a dokładnie Holst Garn Coast, o składzie 55% merino i 45% bawełna. Od dawna czytam różne zachwyty o niej i oglądam jak dziewiarki robią z niej same cudności. Ma bardzo dużą paletę kolorów, dobrze się z niej robi i jest miła w noszeniu, wydajna - słowem same plusy. Czytając to wszystko zachciałam mieć coś z tej włóczki. Rok temu, na imieniny, zażyczyłam sobie Holst Coast w kolorze ecru w ilości „na sweter”. Prezent dostałam i najpierw zachwycałam się motkami zapakowanymi w półprzezroczystą banderolę z eleganckim napisem i zastanawiałam się jakiż to sweter zrobię z tego cuda. Porobiłam próbki z pojedynczej nitki i z podwójnej, i doszłam do wniosku, że sweterek to jednak z podwójnej, bo chciałam robić ściegiem angielskim i przy pojedynczej nitce dzianina wyglądała dość niechlujnie, a nie miałam zamiaru robić na drutach cieńszych niż 3.0. Więc zrobiłam próbki, uprałam (jak nie ja), wysuszyłam pomierzyłam i zrobiłam wszystkie obliczenia potrzebne do wyko...
Dziś od rana wszędzie mówili o Tłustym Czwartku. W domu, wczoraj i przedwczoraj, też o tym mówili i nawet oznajmiali, że wolą jakieś "faworki" zamiast "pączków". Naradziliśmy się z Zośką i wyszło nam, że to musi być coś do jedzenia, bo inaczej nie byłoby tyle gadania, a skoro ludziom tak na tym zależy, to trzeba im pomóc, bo wiadomo, że bez naszej, znaczy kociej, pomocy to mało co się udaje. Najpierw przepis. Zosia zaczęła szukać, cierpliwie kartkując książka po książce. "- Poszukaj z prawej!" - poradziłem . Znalazła i mogliśmy przenieść się na stanowiska obserwacyjne, skąd doskonale widać było jak całą produkcję owych "faworków". Zośka ma oko jak sokół, nic jej nie umknie, więc nadzorowała również wycinanie jak i smażenie. Nie powiem, Ona bardzo się starała robić dokładnie według książki, którą jej znalazłyśmy, więc Zosia uwag nie miała. Poszło gładko, usmażone faworki ładnie pachniały i wyglądały też ładnie. Co prawda, nie mnie oceniać coś,...