Na początku zakładania ogrodu zrobiłam ścieżkę prowadzącą łukiem na tyły domu do właściwej części mojego małego królestwa. Ścieżka powstała, bo zostały nam płyty, które układaliśmy na balkonie. Początkowo spełniała swoje zadanie bardzo dobrze, ale z czasem, kiedy krzaki się rozrosły, zaczęła prowadzić spod krzaka pod krzaki. Korzenie wierzby podniosły jedną z nich, a kilka krzaków ligustru udającego żywopłot spychało długimi gałązkami idącego ścieżką na trawę. Postanowiłam poprawić przebieg ścieżki i ją przełożyć. Dokupiłam 4 nowe płyty, bo idąca pod innym kątem ścieżka miała być dłuższa i pewnego dnia wszystkie płyty zostały podniesione, wydłubany został żwir co był pod nimi. W nowych miejscach zostały wycięte kwadraty darni, którymi załataliśmy miejsca po poprzednim położeniu płyt i nowa ścieżka zaczęła prowadzić z chodnika do ogrodu. Jak tylko skończyliśmy Haker przyszedł na odbiór, sprawdził całość i zatwierdził do użytkowania. Nie ma to jak porządny odbiór techniczny ;) ...