Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2021

wiewiórka

 Przychodzi, przetrząsa doniczki, zabiera orzechy i wcale się nie boi ;)

trawa rośnie, tulipany kwitną - słowem: "Wiosna!"

Ruszyła!  Przedwczoraj przyszła burza, a po niej okazało się, że posiana trawa ruszyła!  Bardzo się ucieszyłam, bo przez ostatnie dwa tygodnie zaglądałam do niej, podlewałam, żeby miała wilgotno i zastanawiałam się, czy nasiona były w porządku, bo nic się nie działo. Leżały i nic. A tu po burzy, hyc, hyc i pierwsze zielone piórka pojawiły się jak za sprawą  magii ;)   Wiem, że  taki obrazek jest fascynujący tylko dla mnie :D więc w ramach rekompensaty podzielę się fotkami tulipanów, które w tym sezonie rozszalały się w moim ogródku ;)    

A na początku maja...

  Jest coś magicznego w okrągłych datach, więc pierwszego maja rozpoczęłam tegoroczny sezon rowerowy i posiałam trawę w ogródku. Na wypad rowerowy pozwoliła względna pogoda - słonecznie chociaż zimno, maks 8 stopni. Zresztą ta sama pogoda pozwoliła w końcu obsiać przygotowane spłachetki ziemi w ogródku.  Koncepcja zmiany kształtu trawnika wykiełkowała w zeszłym roku pod koniec lata. Zapoczątkowane wtedy przesadzanie bylin znalazło swój finał obecnej wiosny - kilka ciepłych dni w marcu i kwietniu wystarczyło aby  przesunąć wiosenne cebulowe bez szkody dla ich kwiatów i uzupełnić ziemię w miejscu przyszłego trawnika. Jeśli posiane dziś nasiona zamienią się w zielona mgiełkę wschodzących ździebeł to będę mogła uznać, że projekt TRAWNIK odniósł sukces. Na rowerowym liczniku nakręciłam 9 kilometrów - akurat tyle, by nie mieć następnego dnia zakwasów, chociaż to jeszcze nic pewnego. Na drutach letnia bluzka z mieszanki bawełny i wiskozy w kolorze petrol. Po zrobieniu dwóch rękawów wykończony

Hakerek - raport zdrowotny

  Powoli i z uporem trwamy. Znaczy Haker i my. Trzymamy się. Właściwie to wcale nie jest źle, a raczej jest dobrze. Hakuś dalej co drugi dzień dostaje predicorton, a do tego od trzech miesięcy dwa razy dziennie pronefrę na wspomożenie pracy nerek. No i cotygodniowe kroplówki podskórne. W rezultacie po półrocznym leczeniu wyniki ma prawie w normie, znaczy nerki są zdecydowanie odciążone i leczenie-wspomaganie dale bardzo dobre rezultaty.  Z podawaniem pronerfy było śmiesznie. Pani Wet uprzedzała, że większość zwierzaków nie znosi smaku tego leku do tego stopnia, że wymiotują, więc żeby podawać ostrożnie i najlepiej z jakąś "zagryzką". Lek jest płynny, podaje się go do pyszczka rodzajem strzykawki (oczywiście bez igły).  Przygotowałam lek, przekąski pod ręką, pogłaskałam kota z wyprzedzającym współczuciem i pstryk! Haker połknął i natychmiast zainteresował się "strzykawką", która skrupulatnie wylizał. Hmm... następną dawkę podałam w małej miseczce - została wylizana d

styczniowe czapki - wydziergane

 W styczniu wydziergałam dwie czapki.  Pierwsza, o wdzięcznej nazwie Diana, z malabrigo arroyo, cudownie kolorowa (kolor 886 Diana), dosłownie każde oczko jest w innym kolorze. Jak to malabrigo, włóczka jest cudnie miękka, sprężysta i lekka.  Czapka na drutach 3.5 robiona prostym wzorem, ściągaczem, najpierw 1x1 dalej 3x3. Jako że lubię mieć ciepło w uszy, a nie lubię jak  brzeg czapki jest "sznurkowaty" - co mi się często zdarza nawet przy luźnym nabieraniu oczek - brzeg robię podwójny, ale nie na zasadzie wywijania. Nabieram oczka na łańcuszek z innej włóczki, robię tyle ściągacza aby po złożeniu było 6-7 cm, potem wypruwam łańcuszek nabierając oczka na dodatkowy drut i w kolejnym okrążeniu przerabiam je parami z oczkami z głównego drutu. W rezultacie mam podwójną warstwę na uszach i nie walczę ze "sznurkiem" ;) Czapka dostała futrzany pompon - śliczny :D Druga, Kaczeńcowa, została zrobiona jest do kompletu z Kaczeńcową chustą. Użyłam tej samej żółtej włóczki, tyl

Chusta jak Łąka Kaczeńców - wydziergane

Gotowa! Chusta, która zauroczyła mnie u Makunki została skończona, uprana, wysuszona i nawet doczekała się zdjęć z ładnym światłem. Kolory wyszły jak trzeba i na zdjęciach wygląda tak, jak w naturze - jak podmokła łąka z kaczeńcami. Bardzo mi się podoba, po upraniu włóczka zyskała dodatkową miękkość i doskonale się układa. Rozmiar też wyszedł super - akurat żeby się swobodnie owinąć, ale nie czuć się przytłoczonym zawojami. Żeby zapobiec falowaniu się brzegu i przy okazji zamknąć wzór kolorystycznie na wolnym brzegu (tam gdzie nie dodawałam oczek) zrobiłam i-cord żółtą włóczką.    dane techniczne: włóczka:  Zauberball Crazy firmy Schoppel-Wolle (75%wełna/25% nylon), 420m/100g, kolor 2404   Admiral 4 ply firmy Schoppel-Wolle (75%wełna/25% nylon), 420m/100g, kolor 15660580 druty: 3.5mm wymiary: 170cm x 80cm  

Zielony Irlandczyk - wydziergane

 W październiku zaczął się dziergać Zielony Irlandczyk. Zaczął i skończył, a nawet się już ponosił, a zdjęć nie było jak zrobić. Nie chciałam fotek "na plaskacza", bo odbierają cały urok i czekałam na dobrą okazję i zbieg okoliczności.  Dziś ów zbieg nastąpił - pojawiła się modelka i dobre światło (co o tej porze roku nie jest częstym zjawiskiem). W każdym razie pstryku-pstryku i swetrowe fotki są! Jestem bardzo, ale to bardzo zadowolona z tego swetra. Piękny kolor, włóczka cudownie miękka w dotyku i mająca idealną mięsistość i ciężar. Myślę, że Cotton merino będzie jedną z moich ulubionych włóczek. dane techniczne: wzór: Honeycomb Aran   by Pattons włóczka  Cotton Merino firmy Garnstudio (50/50 cotton/merino), kolor 11 Forest Green, 110m/50g druty nr 4.0 (ściągacze) i 5.0 zużyłam 12 motków po 50 gram.