A za oknem biało, bardzo biało. Zima pokazuje, że istnieje, że nie jest tylko pustym słowem w kalendarzu.
Przez okno widzę ośnieżony sad i sople lodu zwieszające się z krawędzi balkonu. Całe ptasie bractwo urzęduje od samego rana w karmniku i na okolicznych drzewach. wysypałam dodatkowo porcję razowego chleba i pokrojone jabłka - może któryś z kosów skusi się na nie.
Bardzo lubię taka zimę, kiedy każda gałązka jest oblepiona bielą, kiedy koty zapadają się po grzbiet w lekkim puchu patrząc z zazdrością na leciutkie sikory skaczące po śniegu.
Wieczorem znajdę w ogrodzie wzór z tysiąca ptasich łapek i kilku kocich ścieżek.
U nasz też biało. Z Kacprem brnęliśmy do szkoły przez śnieg do połowy łydki. Od razu świat wypiękniał. A teraz znowu pada śnieg. :D
OdpowiedzUsuńe-M.L.-ek
A u mnie już po białości...
OdpowiedzUsuńwolę już biel niż tę szaroburość...
A wzorki z kocich łapek i ptasich, wydeptanych ścieżek są piękną symfonią o ulotności życia :) Ja też zazdroszczę sikorkom ;)
masz talent literacki ktory widac nawet w takich malych formach. Moze powinnas pomyslec o jego wykorzystaniu w jakims opowiadanku? :)
OdpowiedzUsuń# binary - mój talent kończy się na małych formach - i niech tak zostanie. Lepsza mała czekoladka niż wielki kubek rozwodnionego kakao ;)
OdpowiedzUsuńAle dziękuję, zawsze miło usłyszeć słowa pochwały :)