Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2010

Attenti al Gatto

Jadąc do Toskanii, tuż po lekturze "Przewodnika subiektywnego" spodziewałam się całych stad kotów. no, może nie stad, ale częstego widoku kotów wygrzewających się na murkach, siedzących w oknach i na schodkach. Rozczarowałam się. Albo koty się chowają w upał i dlatego ich nie widać, albo jest ich jakoś mało. W rezultacie spotkałam tylko trzy koty, wszystkie na terenie Fattori. Szylkretowa koteczka przychodziła do nas od pierwszego dnia, dokładnie w porze śniadania i kolacji (jakiś podgląd z kamery miała, czy co? ;) ) Była bardzo miła, ale jednocześnie szalenie czujna i byle szurnięcie nogą powodowało, że kot odskakiwał gotowy do ucieczki. Po pierwszym dni, kiedy dzieliliśmy się z nią ricottą kupowaliśmy jej kocie saszetki. *** Tego młodego, trójkolorowego kociaka spotkaliśmy tylko dwa razy - raz widziałam go, jak był na wczesnej kolacji u jakiejś rodziny mieszkającej w pobliżu basenu, a drugi raz w czasie wieczornego spaceru. Wyraźnie każdy z kotów miał swój rewir

z dziennika podróży - Toskania, część 5

Dzień siódmy - środa. Budzę się przed siódmą. Jako że reszta śpi, biorę aparat i wychodzę zrobić kilka kadrów. Niskie słońce, ciepłe światło i lekka mgiełka zasnuwająca wzgórza zachęcają do dłuższego wałęsania się. wejście do "naszego" apartamentu i "nasz" stół, przy którym jadaliśmy widok z kwatery lawendowej na XII-wieczną wieżę i wejście na patio widok na dolinę z murku kwatery lawendowej wejście na patio przejście pomiędzy kościołem a budynkiem mieszkalnym limonaia - - budynek przeznaczony do przechowywania drzewek cytrusowych przez okres zimy. kapliczka w oknie na terenie fattorii mur porośnięty kaparami (rosną w szczelinach, właściwie bez ziemi Jak skończyłam robić zdjęcia, a raczej jak skończyła mi się bateria, to wróciłam zobaczyć, czy śpiochy wstały. Wstały. Przy leniwym śniadaniu oświadczyłam, że wczorajsza wizyta w wytwórni donic pod Imprunettą sprawiła, że zapałałam miłością do ich wyrobów i muszę tam wrócić po jakąś donicę lub doniczkę lub cokolwiek.

Z dziennika podróży - Toskania, część 4

Dzień szósty – wtorek Budzę się przed siódmą rano. Po wczorajszych rajdach samochodowych bolą mnie łydki czuję się na tyle nieszczególnie, że mało mnie zachwyca wizja planowanej na dziś wycieczki do Vinci. Jest tam muzeum Leonarda z jego machinami. Właściwie, to nie wiadomo do końca, czy w tym miasteczku Leonardo przyszedł na świat. Jego dziad, uradowany z narodzin wnuka, zapisując w rodzinnej Biblii to wydarzenie zapominając dodać gdzie dokładnie to było. Jednak całe dzieciństwo spędził młody geniusz właśnie w Vinci. Jest spokojnie, siedzę na dworze, ptaki śpiewają, szylkretowa kotka reagująca na imię Gatto przyszła na śniadanie. Poczęstowana ricottą zjadła wszystko i ułożyła się pod lipą na poranną toaletę. Wyruszamy w stronę Vinci przed 9.00. Tym razem mamy sporo do przejechania, więc zatrzymujemy się tylko w Grassinie na tankowanie. Jedziemy przez San Donato, Grassinę, Imprunettę, S.Casciano V.P., Montelupo i Empoli prosto do Vinci. Podróż zajęła nam trochę ponad godzinę. Zap

Z dziennika podróży - Toskania, część 3

Dzień piąty – poniedziałek Dzień pod znakiem Chianti. Postanowiliśmy zwiedzić tę dolinę, przynajmniej jej północną część, więc po śniadaniu zapakowaliśmy się do samochodu i ruszyliśmy na wąskie i kręte drogi. Tak kręte, iż mogłam tylko rzucać ukradkowe spojrzenia na mijane widoki. Za to podziwiałam je, kiedy zatrzymywaliśmy się w przydrożnych zatoczkach. Mijaliśmy kolejne faktorie i winnice, miasteczka i wioski, wszystkie malownicze i położone na zboczach. Pierwsze miasteczko w jakim się zatrzymaliśmy to Greve di Chianti . Zaparkowaliśmy na dużym parkingu i poszliśmy w stronę głównego placu. Rynek, czy raczej główny plac, jest w planie trójkątny, okolony domami z podcieniami na arkadach. Nad arkadami widać żeliwne balustrady balkonów obwieszone pelargoniami. Dookoła, pod podcieniami jest pełno sklepów. Obeszliśmy go wokół oglądając ceramikę toskańską, całe masy czarnych kogutów z czerwonymi grzebieniami wykonane z rozmaitych materiałów, kalendarze, starocie, haftowane obrusy i zasłonk