Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2012

zima nad morzem

Wszystkiego po trochu

Znowu nie wygrałam Candy :( Powoli dochodzę do wniosku, że prawdopodobieństwo bycia wylosowaną jest równe prawdopodobieństwu wygrania w totka. A może po prostu nie mam szczęścia w grach losowych? Bo jak inaczej wytłumaczyć przypadki osób, które wygrały po kilka rozdawajek? Tak, wiem, Candy to tylko zabawa, ale permanentne przegrywanie jest deczko dołujące. Jedynym lekarstwem pozostaje przestać brać udział w rozdawajkach ;) U mnie zima - jak pewnie u większości w Polsce - rano mróz dochodzi do -15 stopni. Śnieg fajnie skrzypi, słońce świeci, jest fajnie. Palimy w kominku na okrągło i ze strachem patrzymy na zmniejszające się zapasy drewna - czy będziemy musieli dokupować jeszcze tej zimy? Jeszcze tak nie było, żeby 10 kubików nie starczyło nam do wiosny, ale w  tym sezonie zostaliśmy zrobieni w trąbę - sprzedano nam drewno co najwyżej 3 miesięczne (czytaj mokre), jako siedmiomiesięczne. Rezultat jest taki, że każdy kawałek zanim zacznie się palić porządnie i oddawać ciepło, najpier

parę słów od Chudego

Zostawiła włączonego laptopa i poszła do kuchni, więc chyba skorzystam by coś napisać. Przyglądałem się uważnie przez ostatnie miesiące jak to robi i czas wykorzystać tą wiedzę. Ogólnie jest spoko. Ciepło jest, jeść dają, ba! Nawet biega za mną z miską. Czasem pojawi się więcej ludzi w domu, robią hałas i wtedy wynoszę się na górę, tam mają takie fajne miejsce pełne ciuchów i półek na różnych poziomach. Zacisznie tam i miło, nawet spędziłem tam noc sylwestrową i bardzo sobie chwaliłem to miejsce. No więc własnie tam przynosi mi jedzenie i wodę, jak siedze dłużej niż pół dnia. Raz nawet mięso mi przyniosła, ale nie miałem na nie ochoty, więc sprzątnęła po kilku godzinach. Dodatkowym plusem tej miejscówki jest to, że nie włażą tam Czarna i Pręgowaniec - nie wiem dlaczego, ale grunt, że nie włażą. Pręgowanemu to zwykle schodzę z drogi, bo nerwowy jest jakiś i zaraz z byle powodu warczy i macha przed nosem pazurami. Ma jakieś przerosty prawa własności, a może kompleksy? Czort wie.

szal Niezapominajki

W międzyczasie powstał nadprogramowy szal. Jako, że trafił już do swojej właścicielki to mogę go pokazać. Włóczka: 2 motki (po 100 gram) Alize Angora Gold BD nr 3052, druty 5.5. Wymiary po zblokowaniu: 55x198cm

przeróbki, robótki i plany

Zamiast robić dalej nowe robótki siedzę i poprawiam zeszłoroczne. Obaj panowie zgłosili zapotrzebowanie na wydłużenie swetrów, a na dodatek szalik Wielokropek ma zostać wydłużony o około 20 cm. Jeden sweter już podłużyłam - chodzi o Grafiti  - Młody chciał dużo dłuższy. Dorobiłam około 20 cm, wyrobiłam cały motek. Następny na drutach jest Październik  - ma dostać około 5 cm tylko, ale dobrze mu to zrobi. Szalik Wielokropek najpierw muszę spruć około 9 cm, a potem dorobić kropkowanym wzorem 20 cm i zakończyć 9 gładkimi cm. Nie powiem, żeby mi się chciało, ale jak ma leżeć nienoszony z powodu "wyłażenia" spod kurtki, to lepiej nad nim popracować i mieć satysfakcję z tego, że komuś się przydaje. Ostatnio jakoś w ogóle poskładało się tak, że wyszło mi masę przeróbek. Sweter Ametyst po upraniu dostał dłuuugie rękawy - muszę je skrócić o około 10 cm. Problem w tym, że rękawy są robione od dołu i do tego wzorem patentowym, więc prucie ich od dołu jest dość kłopotliwe. Na raz

ku przestrodze... ;)

~~~~~~ Di,  Miriel - życzenia zdrowia i głaski zostały przekazane Bibi, która bardzo za nie dziękuje ;) Aniu - raczej się nie zatruła, bo ona jest bardzo wybredna i nie je niczego na dworze. Zresztą po tej chwilowej niedyspozycji czuje się bardzo dobrze. Swoją droga Bibieńka na prawie 16 lat i właściwie ma prawo od czasu do czasu poczuć się słabo ;)

kocie omdlenie

Wczoraj moja Bibi zasłabła. Najnormalniej w świecie, jak człowiek, zemdlała sobie. Wróciła z przechadzki na dworze, trochę zmarzła, wniosłam ją po schodach, bo pomyślałam, że ją mogą boleć stawy od zimna. Położyła się w kuchni na podłodze jak zwykle, ale po chwili wydał mi się podejrzana "płaska". Podnoszę ją, a kot miękki jak szmatka, jak po narkozie u weta. Usiadłam z nią na kanapie, oczy miała szeroko otwarte, źrenice ogromne i ledwo oddychała. Zaczęłam ją głaskać jedną ręką druga podtrzymując łepek i czekałam. Poruszała się, więc nie była całkiem nieprzytomna, ale wyglądała jak po dużej dawce Głupiego Jasia. Nie miałam pojęcia jak jej pomóc. Na szczęście po pięciu minutach oczy przymknęły się, ciało odzyskało sprężystość i Kocica pozbierała się. Poszła do kuchni, namawiana na napicie się wody popatrzyła na mnie z politowaniem i zażądała śmietany. Potem nasyczała na Chudego i poszła spać. Nie wiem co jej było, grunt, że czuje się dobrze i po tym omdleniu nie ma żadnyc

zima i wioska Shaftesbury w Anglii

Przyszła zima! No, może nie duża tylko maleńka, ale jest. Dziś rano w ogrodzie wyglądało tak:    Chyba czułam, ze w końcu przyjdzie, bo w niedzielę po południu zachciało mi się poukładać puzzle. Układanki to moje zimowe hobby, rok temu układałam Irysy, więc postanowiłam znów sobie jakieś ułożyć. Mam w domu kilka pudełek z puzzlami, lubię takie, gdzie po otworzeniu pudełka wszystkie kawałki zdają się być identyczne. Ku mojej radości w szafce z puzzlami znalazłam takie, jakich jeszcze nie układałam. Kupiłam je kiedyś na wyprzedaży i zapomniałam o nich kompletnie. Teraz z wielką przyjemnością wyciągnęłam swoją planszę do układania i zabrałam się za grzebanie w tysiącu kawałków. Myślę, że do wiosny ułożę :D  ~~~~~~ Pimposhko - też liczę na to, że będzie się dobrze nosił i z każda przymiarką jestem tego coraz bardziej pewna. Niestety, na drutach 3.5 wolno się robi. Miriel - włączyłam sobie powiadomienia o komentarzach, więc żaden komentarz pod starszym wpisem mi nie umknie ;)  Odpowi

żeby nie było za pięknie - problemy z Klasykiem

Użeram się z Klasykiem. Najpierw w połowie pleców przestraszyłam się, że nie starczy mi włóczki. Przemyślałam wzór i zdecydowałam się skrócić sweter, Jako, że nabierałam je na łańcuszku to uznałam, że jeśli zostanie mi włóczka po skończeniu całości to dorobię ściągacz w druga stronę. Zrobiłam więc plecy i przód, oba bez większych problemów. Bfl jest świetny i bardzo przyjemnie się z niego robi. Postanowiłam rękawy wrabiać od góry i tu zaczęły się schody. Zszyłam przód z tyłem, nabrałam oczka i przekładając co rusz kawał swetra na kolanach, wydłubałam główkę za pomocą rzędów skróconych. Całe szczęście, że coś mnie tknęło i przymierzyłam całość zanim poszłam dalej z rękawem. Wyszło na to, że nabrałam za dużo oczek i rękaw ma bufkę! Załamałam się, bo nie znoszę pruć. Nie sama czynność mnie dołuje, ale fakt cofania się w robocie. No więc, wzdychając ciężko, sprułam to co zrobiłam i odłożyłam robótkę na bok. Przez dwa dni zastanawiałam się, czy nie odpuścić sobie posiadania swetra i sko

Zielonkawy

Klasyk się dzierga, właśnie zaczęłam wrabiać rękaw od góry. Teraz na kolanach leży mi kawał swetra, więc postanowiłam zacząć coś innego, prostego, by móc zabierać to ze sobą w "miejsca publiczne". Wyciągnęłam z zapasów Angorę De Luxe i postanowiłam zrobić z niej naprawdę duży szal, tak duży by można było się nim przykryć. Jak widać będzie zielony, a właściwie Zielonkawy. Na razie mam kawałek, około 50 cm - nie wygląda to jeszcze imponująco, ale jestem na dobrej drodze ;)

jak Bibi pomagała rozbierać choinkę

Wczoraj rozbierałam choinkę. Koty spały na piętrze, ale  jak tylko zaczęłam zdejmować kosmate łańcuchy w dużym pokoju zmaterializowała się Bibi. Obwąchała pudło od bombek, poczekała aż pozdejmuję łańcuchy i odłożę je na bok (w pudle mieszkają na samym wierzchu) i natychmiast ułożyła się w nich. Leżała, przewracała się w nich, myła i spała. Jak przyszło do ich chowania to pobiła się ze mną (zarobiłam kilka nowych kresek na dłoniach) i wywalczyła dwa kawałki dla siebie, które późnym popołudniem, już poszarpane i wzgardzone, wylądowały w koszu. W ten sposób mój zasób łańcuchów zmniejsza się z roku na rok. Tak więc choinka rozebrana, wianek z drzwi sprzątnięty, wszelkie ozdoby i światełka pochowane do pudeł - następne Święta za rok. Wróciliśmy do normalności ;)

na dobry początek

"Za twoje znudzenie nie odpowiada rzeczywistość, tylko to, że nigdy się jej uważnie nie przyjrzałeś." "Irena Kwiatkowska do domu aktora w Skolimowie, gdzie spędziła ostatnie lata życia, nie wzięła żadnych pamiątek. Tłumaczyła: ” Wielu ludzi tylko pozornie żyje tu i teraz, w rzeczywistości są mieszkańcami odległych czasów. Jedni żyją pięć lat temu, inni 20 albo nawet 50. Rozpamiętują. Człowiekowi zajętemu rozpamiętywaniem teraźniejszość przechodzi koło nosa”.  Kwiatkowska mówi jak mistrz zen. Dodam: niektórzy popełniają błąd życia w przyszłości. Snują nieustanne marzenia: ”Kiedyś zacznę nowe życie”. Wtedy teraźniejszość też przechodzi koło nosa." Fragmenty artykułu „Zachwyt nad fałdą spodni” Bartłomieja Dobroczyńskiego, Wysokie Obcasy, 31 grudnia 2011.

podsumowanie robótkowe roku 2011

Zrobiłam zestawienie robótek z 2011 roku i az sama zdziwiłam się ile tego wydziergałam. Na zestawieniu nie ma dodatkowego bakusa, trzech czapek, które zostały porwane przez właścicieli zanim zdążyłam im cyknąć jakiekolwiek fotki i kamizelki wydłubanej dla mamy na imieniny (też nie zdążyłam jej sfocić) - tak więc zrobiłam 33 robótki. Dużo tego, może za dużo, ale przecież na świeci jest tyle pięknych włóczek, które czekają na mnie ;) Jednak w tym roku postaram się być bardziej różnorodna robótkowo - tak dla równowagi ;)