Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2015

Czapka Hermiony

Zachciało mi się lekkiej czapki, takiej na teraz, a nie na zimę. Zachciało mi się jej jak zobaczyłam wzór opracowany przez Christy Aylesworth z Raverly, noszący nazwę Hermiona Hearts Ron Oczywiście, mimo bogactwa włóczek w domu, nie miałam tego koloru w jakim miała być zachciana czapka. Skończyło się na wizycie w pasmanterii i kupieniu 3 motków włóczki firmy Bergere de France w kolorze delikatnego błękitu ( w naturze jest nieco bardziej szarawy nić na fotce. Jedyną modyfikacją w stosunku do opracowanego wzoru jest ściągacz - zrobiłam go dwa razy dłuższego i złożyłam na pół łącząc otwarte oczka z dołu i góry robótki. W rezultacie brzeg czapki jest podwójnej grubości (ciepło w uszy) i obeszłam problem "sznurka" na dole czapki. W każdym razie dłubię od niedzieli i mam już tyle: Mam nadzieję, że skończę i zdążę ponosić ją zanim zacznie się porządne zimno.

lato, lato i po lecie

Lato minęło. Moja ręka ma się lepiej, a brak dziergania nie dokuczał mi tak bardzo, jak się początkowo obawiałam. Sądziłam, że zajmę się haftowaniem czy jakąkolwiek inną formą manualnej rozrywki, ale okazało się, że nie czułam takiej potrzeby. A może czułam potrzebę odpoczynku od tego wszystkiego? Zdjęć też zrobiłam jak na lekarstwo i do tego mało które z nich nadaje się do pokazania szerszej publiczności ;) Jedyne co robiłam przez całe wakacje, regularnie i intensywnie, to jazda na rowerze. Codziennie, poza dniami największego upału, przejeżdżałam 20 do 25 kilometrów. Był nawet dzień, kiedy zrobiłam 50 km, ale to w dwóch turach. Byłam kilka razy nad morzem, co wiąże się z pokonaniem 131 metrów różnicy poziomów - nad morze jedzie się super, z szumem wiatru we włosach, ale wraca się pod górę, też z szumem, ale krwi pulsującej w czaszce. Jednak satysfakcja z pokonania góry wynagradza każdy wysiłek. Co do blogowania... hmm... jakoś mi z nim było nie po drodze w te wakacje i nie wiem,