Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2009

konfitury Kitty Lewin

"Na tarasie zebrało się całe niewieście towarzystwo. (...) dnia tego smażono tam konfitury według metody, która dla Agafii Michajłowny była czymś nowym. Nie dodawano mianowicie do jagód wody. (..) Twarz Agafii była rozpalona i zbolała, włosy potargane; chudymi, obnażonymi po łokcie rękoma kołysała w kółko nad fajerką miedniczkę i chmurnie patrzyła na maliny, pragnąc z całej duszy, by się zgalaretowały, a nie usmażyły. Księżna, czując że gniew Agafii w nią musi być wymierzony, jako w główną doradczynię w sprawie smażenia malin, starała się udawać, że zajęta jest czym innym i że się konfiturą nie interesuje; rozmawiała na inny temat, ale z ukosa raz po raz rzucała okiem na fajerkę. - Ja zawsze kupuję dziewczętom suknie na wyprzedażach - ciągnęła dalej zaczętą rozmowę. - Czyby teraz nie zszumować, moje serce? - wtrąciła zwracając się do Agafii Michajłowny. (...) - Ja to zrobię - powiedziała zrywając się Dolly i poczęła delikatnie przesuwać łyżkę po spienionym cukrze. Aby odczepić pr

piknik wśród traw

Na porębie w środku lasu rozpanoszyły się trawy, sitowia i mrówki. I szczawik w dużych ilościach. Ziemia, choć sucha, pokryta jest takim mnóstwem suchych gałązek, szyszek i odłamków kory, że nie zaprasza do siedzenia. Na szczęście są też wielkie pnie. W sam raz na stół i siedziska. Rozkładamy się z synem na takim najmniej okupowanym przez mrówki i zaczynamy piknik. To zadziwiające - wystarczy wynieść kanapki i trochę warzyw poza dom i od razu wszystko smakuje inaczej. Sól w maleńkim słoiczku i woda mineralna osobiście zaprawiona przez syna sokiem malinowym dopełniają uczty. Las szumi, koło nas kołysze się naparstnica, jedyna na całej polanie. Karmimy mrówki na sąsiednim pniaku. Okruch chleba budzi emocje i zamieszanie - za duży dla jednej, za mały dla kilku. W końcu mrówka-siłacz rozgania resztę i sama ciągnąć, popychając, spychając zabiera okruch między szczawiki. Widzimy ją tam jak z uporem dzieli okruch na części co jakiś czas posilając się nim. Po godzinie i zjedzeniu kanapek wraca

wymianka The Prairie Schooler

Postanowiłam zabawić się w wymiankę. Dołączyłam do grupy na blogu Haft dla... i dla osoby którą wylosuję, będę tworzyła "cosika" ozdobionego haftem w stylu The Prairie Schooler. Mam nadzieję na sporą przyjemność z samego wybierania wzoru, materiału i rodzaju robótki, a także oczywiście z niespodzianki, jaką sama otrzymam przed końcem wakacji.

sernik

Raz w tygodniu, we wtorek, jadę do pani Mrugalskiej po mleko. "Mleko" to tylko hasło - przywożę jajka, słodką śmietanę, dużo mleka z którego robię twaróg w sobotę. Przywiozłam też twaróg i zrobiłam dziś sernik taki, jaki zawsze robiła moja mama, według naszego "domowego" przepisu. Przepis jest uniwersalny, co prawda najlepiej się sprawdza z domowym twarogiem, ale wychodzi też z kupnego i nawet z serków homogenizowanych. Tyle, że w przypadku ostatnich trzeba się liczyć z tym, że opadnie po upieczeniu. Mój, zrobiony z wiejskiego twarogu i ciemnożółtych jajek, wyszedł idealny, a spód z owsianych ciastek nadał mu orzechową nutkę. składniki: na masę serową : 1 kg twarogu zmielonego przez maszynkę 6 jajek 20 dkg miękkiego masła 1,5 szkl cukru cukier waniliowy lub ekstrakt waniliowy 2 budynie śmietankowe (każdy na 0,5 litra mleka) 1 łyżeczka proszku do pieczenia na spód : 20 dkg herbatników (ja wzięłam owsiane) 5 dkg miękkiego masła wykonanie: Piekarnik nagrzać do tempera

skołowana

"Przed zaspą, u wylotu groty, ktoś położył na ziemi słomę. A na słomie stało duże tekturowe pudło z dziurkami na powietrze. _ To dziwne - powiedziała wiewiórka zdumiona. - Tego pudła tu przedtem nie było. Coś z nim musi być nie w porządku. Albo też to nie ta grota. A może ja jestem nie tą wiewiórką, chociaż nie bardzo mi się chce w to wierzyć. Uniosła róg pokrywy i wetknęła głowę do pudełka. Wewnątrz było ciepło, pudełko wypełniało coś miękkiego i miłego, i nagle wiewiórka przypomniała sobie o swoim materacu. Drobnymi, ostrymi zębami wgryzła się w to coś miękkiego i wyciągnęła kłaczek wełny. Wyciągała kłaczek za kłaczkiem, pracując jak opętana wszystkimi czterema łapkami, i wkrótce miała w objęciach mnóstwo wełny. Była bardzo zadowolona i ucieszona. Nagle poczuła, że coś usiłuje ugryźć ją w nogę. Błyskawicznie wyskoczyła z pudła. Z pogryzionej wełny wysunęła się powoli głowa ze zmierzwionymi włosami i wściekłą twarzą. - Czyś ty zwariowała?! - krzyknęła ze złością mała Mi. - Nie, n