Niedawno wybrałam się do Parku Oliwskiego i w rezultacie kręcenia się po alejkach zawędrowałam do Archikatedry Oliwskiej. Była otwarta i wypełniona szkolnymi wycieczkami. Udało mi się jednak tak polawirować między nimi, że dzieciaki nie wchodziły mi w kadr i udało mi się zrobić parę znośnych zdjęć.
Pod koniec obejścia ołtarza natknęłam się na coś, co, jak się doczytałam w Wycieczki z Przewodnikiem po Gdańsku jest obeliskiem ku pamięci Georga von Hülsena. Cytuję:
"Obelisk z piaskowca wykonany został w 1760 roku przez znanego rzeźbiarza gdańskiego Johanna Heinricha Meissnera. Składa się z sarkofagu, nad którym widnieje herb i popiersie Georga von Hülsena. Napis łaciński na sarkofagu informuje o zasługach zmarłego. Georg von Hülsen był podkomorzym króla polskiego Augusta II Mocnego. Pod koniec życia przekazał majątek synom i zamieszkał w Gdańsku. Zmarł w 1737 roku. Obelisk ufundowali jego synowie Georg i Johann von Hülsen, Georg był biskupem smoleńskim a jego brat Johann wojewodą mińskim."
Sarkofag, czarne pole z zasługami wypisanymi złotymi literami - to wszystko nic w porównaniu z uśmiechniętymi szaleńczo lwami.
To z pewnością Lwy z Cheshire - wyglądają na równie stuknięte co uśmiechnięty Kot z Alicji - niby drobiazg, a ileż radości... ;)
Pod koniec obejścia ołtarza natknęłam się na coś, co, jak się doczytałam w Wycieczki z Przewodnikiem po Gdańsku jest obeliskiem ku pamięci Georga von Hülsena. Cytuję:
"Obelisk z piaskowca wykonany został w 1760 roku przez znanego rzeźbiarza gdańskiego Johanna Heinricha Meissnera. Składa się z sarkofagu, nad którym widnieje herb i popiersie Georga von Hülsena. Napis łaciński na sarkofagu informuje o zasługach zmarłego. Georg von Hülsen był podkomorzym króla polskiego Augusta II Mocnego. Pod koniec życia przekazał majątek synom i zamieszkał w Gdańsku. Zmarł w 1737 roku. Obelisk ufundowali jego synowie Georg i Johann von Hülsen, Georg był biskupem smoleńskim a jego brat Johann wojewodą mińskim."
Sarkofag, czarne pole z zasługami wypisanymi złotymi literami - to wszystko nic w porównaniu z uśmiechniętymi szaleńczo lwami.
To z pewnością Lwy z Cheshire - wyglądają na równie stuknięte co uśmiechnięty Kot z Alicji - niby drobiazg, a ileż radości... ;)
Hie, hie. pamiętam je z pamiętnego ślubu cywilnego. :)
OdpowiedzUsuńWesołe kociaczki. :)
MumakiL
Zdecydowanie ten lew wygląda nie jak typowy lew, i chyba masz rację, że to jest lew z Cheshire :-)) Takie detale często są intrygujące i dodają smaku budowlom, choć łatwo można je minąć niezauważywszy.
OdpowiedzUsuńPiękny szczegół!
OdpowiedzUsuńKiedy przyjdzie lato i ponownie zawitam do Oliwy, na pewno zatrzymam się pod obeliskiem von Huelsena.
Dziękuję. :)