Przejdź do głównej zawartości

Chudy u weta


Wczoraj udało mi się zajrzeć do ucha chudego i okazało się, że coś mu się z niego sączy. "Cholera...", pomyślałam sobie, "pewnie jakieś powikłanie po katarze lub zapalenie od zęba, bo to ta sama strona. Jak nie urok to przemarsz wojsk rosyjskich..."
Jako, że opowiadanie wetowi i gdybanie od czego może mu się to robić uznałam za przegięcie (prawdę mówiąc uznałam, że powie mi, że on leczy, a a nie uprawia jasnowidztwo, i żeby przyjść z kotem), podstępem wsadziłam Chudego do przewozówki i pojechałam.

Chudy nie zna przewozówki, Chudy był przerażony, uznał to za zdradę, miotał się po kontenerku, miauczał i był bardzo nieszczęśliwy. U weta trzymałyśmy go razem z asystentką, a pani doktor zaglądała mu do tych uszu.
Dobrze, że go zawiozłam, bo okazało się, że Chudy ma świerzb w uszach. Zostały one wyczyszczone, zaaplikowana została maść z antybiotykiem działająca również przeciwgrzybicznie i dostał dodatkowo krople na skórę by świerzba zabić. Pyszczek został obmacany, obejrzany od środka i z nim jest wszystko ok. Znaczy zęby są całe i zdrowe, ma za to powiększone węzły chłonne, ale to od tego stanu zapalnego w uchu.
Obyło się bez zastrzyków i ponownej wizyty u weta. Krople działają przez miesiąc, maść mam mu aplikować raz dziennie jeszcze przez dwa tygodnie. Omówiłam sposób karmienia, bo kocięca karma jest dobra w rekonwalescencji, ale na dłuższą metę dorosłe koty nie powinny jej jeść, bo jest zbyt bogata i powoduje zaparcia.

Przywiozłam Chudego do domu - nie chciał wracać do kontenerka u weta i znów jęczał całą drogę i dyszał strasznie zdenerwowany - zaniosłam do ogrodu i otworzyłam przewozówkę. Wyszedł i spokojnie, z ogonem sztywnym z oburzenia, ruszył przed siebie w stronę rabaty, minął Hakera, który zobaczywszy przewozówkę przyjrzał mu się ze współczuciem, dalej między kwiatami, pod siatką do sąsiada, przez jego działkę aż zniknął na trzeciej, opuszczonej działce pełnej chaszczy... Wyglądał na obrażonego i zdecydowanego nie wracać.

Teraz siedzę i się martwię, czy nie poszedł na dobre, czy wróci, a jak nawet, to czy da mi się dotknąć i nasmarować uszy? Ehhh... Tkaitka napisała pod którymś wpisem o Chudym: "Nie miała baba kłopotu, to się zamartwia obcym kotem... "  i chyba miała rację ;)

Komentarze

  1. Oj biedny cudak! Przyznaje, że śledzę losy Chudego jak akcję powieści sensacyjnej, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Koty nie są głupie, on sobie w tym małym mądrym łebku przekalkuluje, że nic poza nadszarpniętą kocią dumą mu się nie stało i wróci. Szczególnie, jak go ucho przestanie swędzieć i zrobi się głodny ;-)) Hehe, Chudy wyszedł z przewozówki z godnością! To mu się chwali ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jesteś świetną BABĄ! I nie zamartwiasz się, tylko DZIAŁASZ! Elżunia ma z daleka ogląd niedokładny ;-)
    Trzymam kciuki za szybkie wyzdrowienie Chudego.

    OdpowiedzUsuń
  4. Biedny :((... No Ty też biedna. Współczuję trosk. Napisz proszę gdy tylko Chudy wróci coś zjeść. Bo wróci. W końcu przemyśli sprawę ;).

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja podziwiam Pani działania i opiekę nad Chudym ... proszę nie ustawać w pomocy...dzięki takim ludziom świat jest piękny...

    Są takie koteczki, które stają na naszej drodze i mogą liczyć tylko na nas.

    Ze słonecznymi pozdrowieniami :-)Ewelina

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję Wam za wszystkie miłe komentarze i trzymanie kciuków :)

    Chudy wrócił, po dwóch godzinach znalazłam go rozwalonego w pełnym luzie między irysami, nawet łaskawie pozwolił się pogłaskać.

    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Tez mysle, ze jednak wroci... Masz olbrzymie serducho, wiesz? :)

    Milego weekndu zycze!

    OdpowiedzUsuń
  8. Bea - wrócił, wrócił :) i spokojnie pozwala smarować uszy maścią, więc jest naprawdę dobrze :)

    pozdrawiam serdecznie i życzę równie miłego weekendu :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Miło mi, że do mnie zaglądasz :) Bardzo mnie to cieszy, jak i każde kilka słów pozostawione przez Ciebie w komentarzach.
Życzę miłego dnia, pozdrawiam serdecznie i zapraszam ponownie :)