Przejdź do głównej zawartości

przemierzałam ulice Londynu

Wylot był o 6 rano, więc pobudka o 3 w nocy. Dwie godziny lotu i o godzinie 7.05 samolot siadał na lotnisku w Luton. Po trochę więcej niż godzinie wysiadałam z pociągu na St. Pancras Station w środku Londynu, ćwierć mili od hotelu.

Anglia to surrealistyczne przeżycie, "surrealistyczne acz miłe", jak powiedział bohater filmu Notting Hill po spotkaniu z supergwiazdą filmową. Od pierwszego momentu, kiedy zobaczyłam kierowcę autobusu siedzącego "nie po tej" stronie, surrealizm rósł i rósł. Tak bardzo, że teraz, po powrocie, oglądam zdjęcia i nie mogę wprost uwierzyć, że tam byłam, że to wszystko widziałam, że oglądałam ulice Londynu z ziemi, z wysokości piętrowego autobusu czy z okien kawiarni.
(zdjęcia powiększają się po kliknięciu)
żeby zawsze wiedzieć, z której strony nadjeżdżają samochody...
 taksówka mknąca Euston Road
i czerwony piętrowy autobus oglądany z piętra kawiarni
szyld z nazwą ulicy w City
uliczne ogródki kawiarni i barów w Soho
uliczka na tyłach wielkiej księgarni New Foyles
budynek na zbiegu ulic
budynek z pubem
wysoki czerwonopomarańczowy biurowiec
... i żółty w tle ulicy
Regent Street, gdzie obtrąbił mnie autobus, bo wylazłam mu pod koła robiąc tę fotkę
Portland Place, gdzie znaleźliśmy polską ambasadę
kolista fasada budynków na Park Crescent
... i sam narożnik tej fasady, gdzie kwitła piękna bladoróżowa róża
kolista fasada na Cardwright Gardens vis a vis niewielkiego skweru
pub koło hotelu
ogródek w donicach na chodniku przed domem
taksówka przy przejściu dla pieszych przy British Museum
miasteczko namiotów protestujących przed Parlamentem
 A na koniec ulica, która mimo że jest krótka i zamknięta dla zwykłego ruchu pieszego i kołowego, jest jedną z ważniejszych ulic Londynu.
szyld z nazwą
zamykająca ją brama i funkcjonariusz policji z ostrą bronią
fasada domu premiera Wielkiej Brytanii
To ostatnie zdjęcie zrobiłam ponad ramieniem policjanta, korzystając z otwartej furtki przy budce strażnika.

Lubię chodzić po nieznanych miastach, włóczyć się ich ulicami i chłonąć atmosferę miejsca - jak na mój gust,   Londyn jest stworzony do takich wędrówek.

Komentarze

  1. uliczki stworzone do kręcenia filmów kostiumowych :D czy ten piętrowy autobus giba się na wszystkie strony ? :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Di - nie, autobus nie "giba" się na wszystkie strony, ale siedząc na górze miałam parę razy wrażenie, że z pewnością rozpaćkał na amen mijanego rowerzystę czy pieszego (pasy są węższe od naszych i wszystko jeździ jakoś ciaśniej, no i "nie z tej strony") i za każdym razem okazywało się, że jednak nie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajna wycieczka...
    Rzeczywiście jest szok ,
    że samochody jeżdżą nie po tej stronie.
    Mnie najbardziej interesowały stare mury,
    nie mogłam uwierzyć ,
    że dotykam 1000-letnich murów...
    że są takie historyczne .
    Zazdroszczę pozytywnie wycieczki :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Miło popatrzeć na dobrze znane miejsca. Choć tyle razy tam byłem to i tak Ci zazdroszczę. :)

    MumakiL

    OdpowiedzUsuń
  5. Jasna 8 - masz rację, te wiekowe mury spotykane na każdym kroku, poprzetykane nowoczesnymi, są równie fascynujące :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hahaha...Widzę na twoich zdjęciach te same miejsca, które i ja uwieczniłam (zwłaszcza te kamieniczki)

    OdpowiedzUsuń
  7. AgaB - widać nie da się uciec od stereotypów i dla większości z nas "angielskość" zamyka się w podobnych obrazach :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Na Twoich zdjęciach Londyn wygląda całkiem przyjaźnie, jak spokojne miłe miasto, w którym można się gdzieś przytulnie odnaleźć. W ogóle nie sprawia wrażenia wielkiej metropolii, wręcz przeciwnie ;-)) szczególnie, jak wyobrażę sobie, że w tych kamienicach są klimatyczne kawiarnie, księgarnie i mieszkania z kominkami w salonach ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Miriel - bo Londyn właśnie taki jest - nie czuje się ogromu tego miasta, stoisz w środku siedmiomilionowej aglomeracji i wcale tego nie odczuwasz. Bardzo mi się tam podobało i chętnie bym wróciła. Nawet samolotem ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. :D Jaki ładny jest Twój Londyn :) Rzeczywiście przyjazny, żeby nie rzec- przytulny :))) Aż chciałoby się pospacerować tymi niewielkimi, ciasnymi uliczkami :DDD Zazdraszczam wycieczki i cieszę się, że mogę ją sobie obejrzeć Twoimi oczami :)))))

    OdpowiedzUsuń
  11. porcelanko - Cieszę się, że spodobał Ci się "mój" Londyn :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Miło mi, że do mnie zaglądasz :) Bardzo mnie to cieszy, jak i każde kilka słów pozostawione przez Ciebie w komentarzach.
Życzę miłego dnia, pozdrawiam serdecznie i zapraszam ponownie :)