Znacie to uczucie głębokiego zadowolenia, które ogarnia jak pomysły i plany składają się w całość i stają się rzeczywistością?
Kiedy zamówiłam wełnę i zastanawiałam się nad kolorem w jakim ma być, przyszedł mi do głowy pomysł, by gotowa dzianina przypominała świerkowe gałęzie z wiszącymi gdzieniegdzie szyszkami. Po przemyśleniach wyszło mi, że należy ufarbować kawałeczek pasma, dosłownie 2-3 cm, na brąz a resztę na zieleń. Opisałam pomysł dokładnie, Pimposhka bosko ufarbowała wełnę uzyskując idealny motek. Pisałam o tym wczoraj, tutaj :)
Niemniej jednak to, jak będzie wyglądała dzianina robiona z tego motka wciąż pozostawało tajemnicą, bo jeszcze nigdy nie robiłam niczego z tak ufarbowanej nitki.
Wczoraj przewinęłam motek i zabrałam się za realizowanie pomysłu - chusty. Bez ażurów, bez szaleństw, wybrałam wzór, który ukaże urodę wełny, na którym nie zginą moje wymyślone "szyszki".
I jest idealnie. Dokładnie tak jak chciałam :D
Brązowe odcinki są odległe od siebie o 170 cm. Dzięki temu, że robię chustę, w każdym rzędzie pojawiają się one w innym miejscu.
Kolor jest niesamowity, mogłabym mieć więcej rzeczy w takim kolorze: sweter, kardigan, kamizelkę i narzutkę, i.... :D
Kiedy zamówiłam wełnę i zastanawiałam się nad kolorem w jakim ma być, przyszedł mi do głowy pomysł, by gotowa dzianina przypominała świerkowe gałęzie z wiszącymi gdzieniegdzie szyszkami. Po przemyśleniach wyszło mi, że należy ufarbować kawałeczek pasma, dosłownie 2-3 cm, na brąz a resztę na zieleń. Opisałam pomysł dokładnie, Pimposhka bosko ufarbowała wełnę uzyskując idealny motek. Pisałam o tym wczoraj, tutaj :)
Niemniej jednak to, jak będzie wyglądała dzianina robiona z tego motka wciąż pozostawało tajemnicą, bo jeszcze nigdy nie robiłam niczego z tak ufarbowanej nitki.
Wczoraj przewinęłam motek i zabrałam się za realizowanie pomysłu - chusty. Bez ażurów, bez szaleństw, wybrałam wzór, który ukaże urodę wełny, na którym nie zginą moje wymyślone "szyszki".
I jest idealnie. Dokładnie tak jak chciałam :D
Brązowe odcinki są odległe od siebie o 170 cm. Dzięki temu, że robię chustę, w każdym rzędzie pojawiają się one w innym miejscu.
Kolor jest niesamowity, mogłabym mieć więcej rzeczy w takim kolorze: sweter, kardigan, kamizelkę i narzutkę, i.... :D
piękny kolor,też taki chcę!
OdpowiedzUsuńOj tak, kolor jest boski :D
Usuńbajeczny kolor :)
OdpowiedzUsuńKolor to zasługa Pimposhki - na nic by były moje pomysły, jakby ona nie umiała zamienić ich w motek farbowanej wełny :)
UsuńFaktycznie wyjatkowy kolor! No i swietnie to sobie wszystko wymyslilas :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
PS. A jak kolano? Mam nadzieje, ze teraz juz dobrze?
Dziękuję, Beo :)
UsuńKolano... khmm... prawie dobrze, znaczy chodzę itd, ale wciąż nie jest tak jak powinno być - rehabilitacja trwa w każdym razie.
pozdrawiam :)
Takie kontuzje wymagaja niestety sporo czasu by 'wybobrzec', trzymam wiec kciuki za pomyslna rehabilitacje :*
UsuńJa niestety mam caly czas teraz problemy z kregoslupem (po polsku to zdaje sie dyskopatia) i pewnie tak juz pozostanie... :/
Fantastyczny kolor. Chusta na pewno ślicznie prezentowac się będzie w całości.
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny - sama też nie mogę się doczekać kiedy ją skończę, a tu rzędy coraz dłuższe i robótka zdecydowanie zwolniła ;)
Usuńpozdrawiam :)
Swietnie wychodzi, kolor boski, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDzięki za odwiedziny :)
UsuńTak, kolor jest piękny, napatrzeć się nie mogę :D
Och, pięknie to sobie wymyśliłaś, pięknie zrobiła pimposhka i pięknie wychodzi.
OdpowiedzUsuńMyślę, że chusta to był doskonały pomysł, bo szyszki wyglądają jak dotknięcia malarza :))))
Dziękuję, Fanaberio:)
UsuńNo, to mamy doskonały duet: Pimposhka i Wiewiórka!!
OdpowiedzUsuńExtra!!
dziękuję :)
UsuńAż czuję zapach lasu iglastego patrząc na ten kolor :)
OdpowiedzUsuń