Pragnienie posiadania formy do magdalenek towarzyszyło mi od dość dawna, ale ich cena skutecznie stopowała wszelkie zakupy. Aż tu pewnego pięknego dnia trafiłam na silikonowe formy do magdalenek za 1/3 ceny. Nie zastanawiałam się długo - kupiłam dwie, w każdej jest dziewięć magdalenkowych dołków.
Dziś wypróbowałam foremki. Skorzystałam z przepisu Nigelli Lawson z książki "Jak być domową boginią". W przepisie jest użyta woda różana i to jest jedyny składnik który pominęłam, a właściwie zamieniłam na cukier waniliowy. Poza tym trzymałam się niewolniczo przepisu, by ciastka wyszły dokłdnie takie jak powinny być.
I wyszły. Lekkie, puszyste, delikatne, nie suche, ślicznie jasne z ciemniejszymi brzegami i zbrązowałym środkowym żeberkiem. Jedyny problem to taki, że było ich tylko 12 sztuk.
Nigella twierdzi, że z tej porcji wychodzi 48 sztuk - chyba ma foremki wielkości paznokcia kciuka ;) zresztą nazywa te magdalenki "pączkami róż", więc możliwe, iż chodzi jej o te mikroskopijne maleństwa. Moje są większe, zdecydowanie, ale dzięki temu można je podzilić na dwa, a nawet trzy kęsy ;) Na przyszłość zrobię je z podwójnej porcji i będzie super.
Smakowały wszystkim i już ich nie ma. Na pewno szybko upiekę je znowu, są za dobre by długo na nie czekać ;)
Dziś wypróbowałam foremki. Skorzystałam z przepisu Nigelli Lawson z książki "Jak być domową boginią". W przepisie jest użyta woda różana i to jest jedyny składnik który pominęłam, a właściwie zamieniłam na cukier waniliowy. Poza tym trzymałam się niewolniczo przepisu, by ciastka wyszły dokłdnie takie jak powinny być.
I wyszły. Lekkie, puszyste, delikatne, nie suche, ślicznie jasne z ciemniejszymi brzegami i zbrązowałym środkowym żeberkiem. Jedyny problem to taki, że było ich tylko 12 sztuk.
Nigella twierdzi, że z tej porcji wychodzi 48 sztuk - chyba ma foremki wielkości paznokcia kciuka ;) zresztą nazywa te magdalenki "pączkami róż", więc możliwe, iż chodzi jej o te mikroskopijne maleństwa. Moje są większe, zdecydowanie, ale dzięki temu można je podzilić na dwa, a nawet trzy kęsy ;) Na przyszłość zrobię je z podwójnej porcji i będzie super.
Smakowały wszystkim i już ich nie ma. Na pewno szybko upiekę je znowu, są za dobre by długo na nie czekać ;)
magdalenki vel muszelki - te połówki składamy ze sobą, uprzednio smarując np. powidłami z dz. róży :)
OdpowiedzUsuńMoje są, upss... były wypukłe z drugiej strony, nie dałyby się złożyć, ale pomysł zachęca by go wypróbować :)
Usuńpozdrawiam :)
O rany...to teraz za mną będą chodzić magdalenki!
OdpowiedzUsuń:) wyglądają smakowicie:)
OdpowiedzUsuń