Dwa tygodnie temu pojechałam z Chudym do weta, bo zrobił się jeszcze chudszy niż zwykle. Przestałam się zastanawiać czy się tą podróżą zestresuje czy nie, bo doszłam do wniosku, że jak tak dalej pójdzie to się zagłodzi.
Pan doktór po pierwsze stwierdził, że jest odwodniony i że trzeba zrobić badania krwi, by stwierdzić co mu jest. Jako, że od ostatniego posiłku Chudego minęło 4 godziny, to pobrali krew, a kotu dali kroplówkę i powiedzieli, by przyjechać z nim następnego dnia, bo będą mogli powiedzieć co mu dolega.
Otóż Chudy ma niewydolne nerki. Nie jest to dobra wiadomość, bo nerki się nie regenerują jak np. wątroba. Prawdopodobnie przez to, że został wykastrowany, a potem niewłaściwie karmiony. Od czasu jak jest u nas (ponad trzy lata) je karmę o odpowiednim ph, ale to tylko spowolniło postęp choroby.
Na początek Chudy dostał tydzień kroplówek i leki do łykania, które odciążają nerki. Dodatkowo ma też anemię, która jest spowodowana właśnie źle działającymi nerkami.
Zmieniłam mu karmę na Renal dla kotów z niewydolnością nerek. Koniec z podjadaniem zwyczajnego jedzenia, żadnego surowego mięsa ani ryb, bo mają za dużo białka, a to obciąża nerki. Okazało się, że Renal mu bardzo smakuje i je chętnie, oraz zjada swoją dzienną porcję suchego i jedną lub półtorej saszetki. Lekarz stwierdził, że to bardzo ważne, by Chudy miał apetyt. Na razie ma.
Tabletki będzie brał cały czas, rano jedna i wieczorem jedna. Kroplówki zniósł bardzo spokojnie, w ogóle jest bardzo dzielny u weta i bardzo spokojny.
Po serii kroplówek znów powtórzyliśmy badania krwi i okazało się, że kreatynina i BUN spadły. Do normy jeszcze daleko, ale na to raczej nie liczyłam, że po tygodniu problem zniknie. Bo nie zniknie i raczej chodzi o to, by chociaż część nerek podjęła pracę.
W kroplówkach dostawał również witaminy, a teraz dostaje je w tabletkach. Na szczęście zjada je sam i to ze smakiem. A tabletki też łyka bez większych problemów, tylko czasem ucieka przede mną po pokoju jak widzi, że ją niosę, co jest podobno oznaką lepszego samopoczucia.
Po Nowym Roku mamy znów zrobić badania krwi i się zobaczy co dalej.
Pan doktór po pierwsze stwierdził, że jest odwodniony i że trzeba zrobić badania krwi, by stwierdzić co mu jest. Jako, że od ostatniego posiłku Chudego minęło 4 godziny, to pobrali krew, a kotu dali kroplówkę i powiedzieli, by przyjechać z nim następnego dnia, bo będą mogli powiedzieć co mu dolega.
Otóż Chudy ma niewydolne nerki. Nie jest to dobra wiadomość, bo nerki się nie regenerują jak np. wątroba. Prawdopodobnie przez to, że został wykastrowany, a potem niewłaściwie karmiony. Od czasu jak jest u nas (ponad trzy lata) je karmę o odpowiednim ph, ale to tylko spowolniło postęp choroby.
Na początek Chudy dostał tydzień kroplówek i leki do łykania, które odciążają nerki. Dodatkowo ma też anemię, która jest spowodowana właśnie źle działającymi nerkami.
Zmieniłam mu karmę na Renal dla kotów z niewydolnością nerek. Koniec z podjadaniem zwyczajnego jedzenia, żadnego surowego mięsa ani ryb, bo mają za dużo białka, a to obciąża nerki. Okazało się, że Renal mu bardzo smakuje i je chętnie, oraz zjada swoją dzienną porcję suchego i jedną lub półtorej saszetki. Lekarz stwierdził, że to bardzo ważne, by Chudy miał apetyt. Na razie ma.
Tabletki będzie brał cały czas, rano jedna i wieczorem jedna. Kroplówki zniósł bardzo spokojnie, w ogóle jest bardzo dzielny u weta i bardzo spokojny.
Po serii kroplówek znów powtórzyliśmy badania krwi i okazało się, że kreatynina i BUN spadły. Do normy jeszcze daleko, ale na to raczej nie liczyłam, że po tygodniu problem zniknie. Bo nie zniknie i raczej chodzi o to, by chociaż część nerek podjęła pracę.
W kroplówkach dostawał również witaminy, a teraz dostaje je w tabletkach. Na szczęście zjada je sam i to ze smakiem. A tabletki też łyka bez większych problemów, tylko czasem ucieka przede mną po pokoju jak widzi, że ją niosę, co jest podobno oznaką lepszego samopoczucia.
Po Nowym Roku mamy znów zrobić badania krwi i się zobaczy co dalej.
Przejmujące jest jak nasze miluchy chorują. Moja staruszka też ostatnio się nacierpiała z powodu kul włosowych, a długo nie było wiadomo, co się z nią dzieje... Stres niesamowity, bo też się odwadniała :( a podawanie tabletek na żołądek było prawie niewykonalne, podobnie jak płynnej parafiny... Trzymam kciuki za Chudego!!!
OdpowiedzUsuńKule włosowe to paskudna rzecz, dobrze, że się ich jakoś pozbyliście. Dziękuję za kciuki i pozdrawiam :)
UsuńOj przypomniało mi się jak moja Luna z brakiem apetytu trafiła do weta i wyszła niewydolność nerek. Po tygodniu walki odeszła. Ale wyniki wskazywały że mocznik i kreatynina pomimo intensywnej walki wzrosły a kot cierpiał. Trzymam kciuki bo to podstępna choroba która nie przechodzi.
OdpowiedzUsuńOj podstępna, podstępna, niestety. Współczuję Ci tego, co przeszłaś z Luną i dziękuję za kciuki za Chudego - przydadzą się z pewnością.
UsuńPozdrawiam.
zdrówka dla Chudego, myślę, że wróci mu forma po kuracji
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Małgosia
Dziękuję :)
UsuńMój kot wyszedł z ciężkiego wypadku i będę trzymać kciuki za niego:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCałe szczęście, że wyszedł. Życzymy mu zdrowia i dziękujemy za trzymanie kciuków :)
UsuńPozdrawiam
Oczywiście trzymam kciuki za Twojego:)) przejęzyczyłam się z pośpiechu:)
Usuń:) Zrozumiałam, za którego trzymasz te kciuki, zresztą obydwóm się przyda to trzymanie ;)
UsuńChudemu kibicuje od poczatku jak trafil pod Twoje drzwi i mniej wiecej od tego czasu czytam Twojego bloga, wiec rowniez trzymam za niego kciuki.
OdpowiedzUsuńDziękujemy za kciuki :)
UsuńJak na razie nie jest źle, Chudy ma i apetyt i humor. Dostaje też witaminy w tabletkach i do tego - co mnie niezmiernie cieszy - lubi je i chętnie je zjada sam, traktując je jak cukierki :)
Serdeczności :)