W tym roku postanowiliśmy kupić drewno do kominka, wiosną. Przemówiły względy ekonomiczne, bo różnica w cenie między sezonowanym, a świeżym wynosi 30 zł na kubiku.
Kupując drewno jesienią trzeba kupić droższe, sezonowane, bo niesezonowane jest zbyt mokre. Trudniej się rozpala no i najpierw "wygotowuje" się z niego woda, a dopiero potem się spala, przez co traci się część energii.
Drewno kupione wiosną nie jest sezonowane, ale drzewa cięte były zima, kiedy w drzewach nie krąży tyle soków i przez to jest bardziej suche. Nie jest to super suchość, ale nie jest tak nasączone wodą jak drzewo ścięte późną wiosną czy z początkiem lata.Takie drewno spokojnie wyschnie do jesieni i będzie miało jakość "sezonowanego".
Kupiliśmy więc 7 kubików ( z poprzedniego roku pozostały nam jakieś 3) buku ściętego w lutym, a łupanego w połowie kwietnia, i ułożyliśmy je pracowicie wokół domu.
Zdjęcie troszkę nieaktualne, bo drobne drewienka z taczki zostały ułożone na wierzchu drewna, a pusta taczka odstawiona na miejsce, ale "żółtawa" atmosfera potęgowana kwitnącą forsycją wciąż jest aktualna. Tak, bo u mnie forsycja wciąż kwitnie zupełnie jakby zapominała, że trzeba kończyć i zacząć wypuszczać liście :D
Klocki drewna były w przekroju ciemnożółte od wilgoci i ciężkie na tyle, że trzeba było podnosić je pojedynczo. Układanie to najmniej przyjemna część posiadania kominka, ale zawsze mamy pomoc rodziny i przyjaciół, więc w 2-3 godziny jest po robocie.
Już po tygodniu widać było różnicę w kolorze, drewno zjaśniało wysychając. Teraz leżakuje sobie pachnąc kiedy jest nagrzane słońcem, a na klockach pojawiają się delikatne promieniowe pęknięcie - dodatkowy dowód na to, że schnie.
Ja palę drewnem i węglem....Zosało mi trochę opału z tej zimy, bo lekka była...
OdpowiedzUsuńU mnie różnica w cenie to nawet 40 zł:) Nieraz marzy mi się taki kominek tylko niestety u mnie brak miejsca:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuń