Od kilku lat na balkon przychodzi wiewiórka. Nie mam pojęcia, czy wciąż ta sama, bo czasem są dwie, ale wyraźnie nie są razem.
Przychodzi po orzechy laskowe, które co dzień wykładam na balkonowym stole w małej donice bez dna, którą zatkałam dużą szyszką. Doniczka "siedzi" w dziurze na parasol, bo to stół przystosowany do posiadania ogrodowego parasola, którego nie mamy.
W każdym razie wiewióra codziennie wyjada te orzechy, a jak ich nie ma to próbuje zdemolować szyszkę-zatyczkę, która poddaje się powoli, przez co doniczka robi się coraz głębsza i mieści się w niej coraz więcej orzechów. I kto mi powie, że te małe rudzielce nie są sprytne.
Nie zjada wszystkich - większość zakopuje w skrzynkach kwiatowych. Ona zakopuje całą jesień i zimę, a wiosną ja je wykopuję, oddaję je jej na stół, a w skrzynkach sadzę kwiatki. Wiewiórka zjada część z nich a resztę zakopuje w skrzynkach ignorując posadzone czy posiane roślinki. Na tym całym procederze najbardziej właśnie one są poszkodowane. Jakoś się trzymają, ale mają ciężko ;)
Haker oczywiście regularnie poluje na rudzielca, ale ona doskonale wie co to szyba i macha kotu ogonem przed samusieńkim nosem tak długo, aż puszczają mu nerwy i rzuca się na szybę, co nie robi na wiewiórce żadnego wrażenia. Zupełnie inaczej jest jak ona przyjdzie, a kot leżakuje w swoim balkonowym koszyku - wtedy jest pełne oburzenie, masa cmokania i zamiatania ogonem, a na końcu ewakuacja po ścianie cały czas w asyście cmokliwego przeklinania.
Przychodzi po orzechy laskowe, które co dzień wykładam na balkonowym stole w małej donice bez dna, którą zatkałam dużą szyszką. Doniczka "siedzi" w dziurze na parasol, bo to stół przystosowany do posiadania ogrodowego parasola, którego nie mamy.
W każdym razie wiewióra codziennie wyjada te orzechy, a jak ich nie ma to próbuje zdemolować szyszkę-zatyczkę, która poddaje się powoli, przez co doniczka robi się coraz głębsza i mieści się w niej coraz więcej orzechów. I kto mi powie, że te małe rudzielce nie są sprytne.
Nie zjada wszystkich - większość zakopuje w skrzynkach kwiatowych. Ona zakopuje całą jesień i zimę, a wiosną ja je wykopuję, oddaję je jej na stół, a w skrzynkach sadzę kwiatki. Wiewiórka zjada część z nich a resztę zakopuje w skrzynkach ignorując posadzone czy posiane roślinki. Na tym całym procederze najbardziej właśnie one są poszkodowane. Jakoś się trzymają, ale mają ciężko ;)
Haker oczywiście regularnie poluje na rudzielca, ale ona doskonale wie co to szyba i macha kotu ogonem przed samusieńkim nosem tak długo, aż puszczają mu nerwy i rzuca się na szybę, co nie robi na wiewiórce żadnego wrażenia. Zupełnie inaczej jest jak ona przyjdzie, a kot leżakuje w swoim balkonowym koszyku - wtedy jest pełne oburzenie, masa cmokania i zamiatania ogonem, a na końcu ewakuacja po ścianie cały czas w asyście cmokliwego przeklinania.
Czyż to nie jest piękny serial, który można z przyjemnością oglądać.
OdpowiedzUsuńOj tak, tak, masz rację. Oglądamy go już od kilku lat i wcale się nam nie nudzi :)
UsuńChciałabym mieć taką łobuziarę u siebie ale w centrum miasta jest to niemożliwe. Czasami widuję jakąś w parku i tyle. a to bardzo sprytne zwierzaki:0 pozdrawiam
OdpowiedzUsuńFakt, środek miasta nie sprzyja zamieszkiwaniu wiewiórek. Na naszym osiedlu jest spokojniej, a poza tym w graniczę z dużymi, dzikimi ogrodami wręcz zachwaszczonymi leszczyną. Jak to mówią: "Lucky me!" ;)
UsuńPozdrawiam :)
A ja mam Gołębia Bartka jest dosyć charakterystyczny, bo ma dziwnie zdeformowaną jedną łapkę. Przejdzie kilka razy po balustradzie poskubie suchy chleb jeśli mam (dziwne, że nie boi się otwierania okna) Zazwyczaj przylatuje bardzo wcześnie rano, gdy jem śniadanie więc mam towarzysza :D Chociaż chyba wolałabym wiewiórkę łobuziarę :P
OdpowiedzUsuńGołąb też fajny, one zawsze tak ciekawie zaglądają co człowiek je i czy może się z nimi podzieli. Wiewiórki to roztrzepane stworzonka - czasem wyraźnie widać, ze zapomniała po co przyszła :D
UsuńPozdrawiam :)