Byłam na wycieczce. Weekendowej, niezbyt długiej, ale za to za granicą, co zawsze jest jakąś atrakcją. Otóż pojechałam do Berlina na wystawę storczyków, która odbywała się w tamtejszym Ogrodzie Botanicznym.
Weekend w Berlinie spędzony w miłym towarzystwie i okraszony niesamowicie pięknymi storczykami jak wisienką na torcie to czas, który pozostanie w pamięci na długo.
Orchidee są niesamowite. Różnorodność ich form jest tak wielka że, mimo iż się o tym wie, kolejne kwiaty zaskakują swoim wyglądem i budzą pełne niedowierzania pytanie: " I to też storczyk?"
Sama wystawa całkiem spora, kilkanaście dużych stanowisk najróżniejszych wystawców, było też Polskie Towarzystwo Miłośników Storczyków.
Pojechaliśmy tam od rana i dzięki temu jeszcze nie było wielu zwiedzających, dzięki temu mogliśmy w spokoju pooglądać wszystko i porobić zdjęcia.
Wybrałam ich trochę by Wam pokazać, dość dużo, ale uwierzcie, że miałam dylematy który wybrać, bo każde z nich, każdy kwiat, wydawał mi się warty pokazania i podzielenia się z Wami.
Najpierw misy z kompozycjami jednoodmianowymi, z których wylewały się kaskady kwiatów.
Sabotki są urocze, różnokolorowe i dropiate.
Na pierwszym stanowisku królowała czerwona Kalatea - piękność w królewskim kolorze.
Były też odmiany, których nazw nie znam, z wielkimi kwiatami, wiszące na długich zawiesiach, ale nie posiadające niczego, co przypominałby doniczki - tylko kwiat, liście i długie festony korzeni. O tym na pierwszym zdjęciu wiem tylko tyle, że podobno zakwita raz na siedem lat.
Niesamowite formy i kolory (tak, wiem, powtarzam się ;) ), niektóre zupełnie jak nie kwiaty.
Na koniec maleństwo kwitnące w szklanej bańce o średnicy 10 cm - sam kwiat był wielkości paznokcia u kciuka, maleńki i perfekcyjny :)
Po wystawie obejrzeliśmy pozostałe szklarnie Ogrodu - świetnie utrzymane i pełne niesamowitych egzotycznych roślin - i z nogami pod pachami klapnęliśmy sobie w kawiarni Ogrodu Botanicznego. Po dobrej kawie i odlotowym Apfelstrudel ruszyliśmy na dalsze zwiedzanie. Przed nami było Muzeum Techniki i wędrówka pod Bramę Brandenburską, no i wszystko, co nas zainteresuje pod drodze, ale to już zupełnie inna historia ;)
Weekend w Berlinie spędzony w miłym towarzystwie i okraszony niesamowicie pięknymi storczykami jak wisienką na torcie to czas, który pozostanie w pamięci na długo.
Orchidee są niesamowite. Różnorodność ich form jest tak wielka że, mimo iż się o tym wie, kolejne kwiaty zaskakują swoim wyglądem i budzą pełne niedowierzania pytanie: " I to też storczyk?"
Sama wystawa całkiem spora, kilkanaście dużych stanowisk najróżniejszych wystawców, było też Polskie Towarzystwo Miłośników Storczyków.
Pojechaliśmy tam od rana i dzięki temu jeszcze nie było wielu zwiedzających, dzięki temu mogliśmy w spokoju pooglądać wszystko i porobić zdjęcia.
Wybrałam ich trochę by Wam pokazać, dość dużo, ale uwierzcie, że miałam dylematy który wybrać, bo każde z nich, każdy kwiat, wydawał mi się warty pokazania i podzielenia się z Wami.
Najpierw misy z kompozycjami jednoodmianowymi, z których wylewały się kaskady kwiatów.
Sabotki są urocze, różnokolorowe i dropiate.
Na pierwszym stanowisku królowała czerwona Kalatea - piękność w królewskim kolorze.
Były też odmiany, których nazw nie znam, z wielkimi kwiatami, wiszące na długich zawiesiach, ale nie posiadające niczego, co przypominałby doniczki - tylko kwiat, liście i długie festony korzeni. O tym na pierwszym zdjęciu wiem tylko tyle, że podobno zakwita raz na siedem lat.
Niesamowite formy i kolory (tak, wiem, powtarzam się ;) ), niektóre zupełnie jak nie kwiaty.
Na koniec maleństwo kwitnące w szklanej bańce o średnicy 10 cm - sam kwiat był wielkości paznokcia u kciuka, maleńki i perfekcyjny :)
Po wystawie obejrzeliśmy pozostałe szklarnie Ogrodu - świetnie utrzymane i pełne niesamowitych egzotycznych roślin - i z nogami pod pachami klapnęliśmy sobie w kawiarni Ogrodu Botanicznego. Po dobrej kawie i odlotowym Apfelstrudel ruszyliśmy na dalsze zwiedzanie. Przed nami było Muzeum Techniki i wędrówka pod Bramę Brandenburską, no i wszystko, co nas zainteresuje pod drodze, ale to już zupełnie inna historia ;)
Absolutnie piękne storczyki :) można się zakochać i zapragnąć wszystkich :) a te bez doniczek nazywają vanda. Pozdrawiam aga
OdpowiedzUsuńOj, można się zakochać, można :)
OdpowiedzUsuńDzięki za zidentyfikowanie tych bez doniczki - pozdrawiam :)
Jak chcesz poznać nazwy storczyków to wejdź na Orchidgarden tam wszystko znajdziesz. Część z pokazanych przez Ciebie to moje marzenie, które może kiedyś zrealizuję ( o ile powiększą mi się parapety ):) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzięki za namiar, zaraz sobie zajrzę :)
UsuńSerdeczności :)