Przejdź do głównej zawartości

ałycze

Kiedy idę przez osiedle powietrze jest ciężkie od zapachu kwitnących ałyczy.
Białe, niewielkie kwiatki rozsiewają słodką, lepką woń, która snuje się nad ulicami, czepia się traw, ubrań i włosów. Słońce zagęszcza zapach, kwiaty, jak na przyśpieszonym filmie, rozwijają się, pachną i po kilku dniach sypią śniegiem płatków przy najlżejszym powiewie wiatru.
Cudowne zjawisko trwające raptem tydzień, dziesięć dni. Potem już tylko ostre ciernie na gładkiej, czekoladowobrązowej korze i ciemnozielone listki.
Dopiero jesienią zabłysną złotem małych, kwaskowatych śliweczek, tak doskonałych na konfitury i nalewki w kolorze słońca.

Komentarze

  1. Wyglądają ślicznie :)) Trochę w tym roku przegapiłam wiosnę z jej ukwieconymi drzewami...goniłam tak szybko, że tylko rzucałam okiem...czasem westchnęłam nad zapachem ale do kontemplacji daleko...
    Za to kupiłam konfiturę z płatków róży. Wprawdzie to nie ałycze ;D Ale też dobra :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Miło mi, że do mnie zaglądasz :) Bardzo mnie to cieszy, jak i każde kilka słów pozostawione przez Ciebie w komentarzach.
Życzę miłego dnia, pozdrawiam serdecznie i zapraszam ponownie :)