Wczoraj wyszedł na poranną przechadzkę. Zabawił dłużej niż zwykle i do tego, czając się na stado dzwońców na mokrej, zimnej ziemi, zamoczył futro na brzuchu.
Po południu kichnął. Raz, drugi, trzeci. Po godzinie znowu.
Wieczorem kichał ostro, osowiały snuł się po domu.
W nocy nie mógł spać, budził się co godzinę z zatkanym nosem i kichając budził mnie i Młodego. Łaził po pokojach, marudził, kichał, chrypiał, chował pod łóżka i wskakiwał na mnie skarżąc się, że nie może spać. Gorące uszy i rozgrzany mokry nos wskazywały na gorączkę.
Rano uszy były chłodne, a Haker próbował wyjść na dwór, ale szybko zrezygnował. Znów nastroszony usiłował się zdrzemnąć raz po raz wstrząsany kichaniem.
Zapakowałam do kontenera i pojechaliśmy do weta.
Z nerwów nie kichał, ale to nie przeszkodziło w postawieniu diagnozy - zaziębiony. Frukoty nad oskrzelami i zapalenie gardła. Dostał antybiotyk i przykazanie pojawienia się jutro na następny. Nie uszczęśliwiło go to wcale, a wcale.
Przywieziony do domu, w ramach protestu, zaszył się pod łóżkiem Młodego na gołej podłodze.
Nie gada, bo go gardło boli.
Poza tym z kim tu gadać - z tymi potworami, co wsadzają do kontenera i wiozą do weta?
Biedactwo. Życzymy (wszystkie trzy, czyli potrójne życzenia) szybkiego powrotu do zdrowia :)
OdpowiedzUsuńkoty jednak są dosyć chorowitymi stworzeniami. może te bezdomne są bardziej zahartowane ?
OdpowiedzUsuńzdrówka Hakerku :)będzie dobrze
Życzę zdrowia Hakerowi :-) I niech się cieszy, że ma taką opiekuńczą panią ;-)
OdpowiedzUsuńCalima - Haker dziękuję za potrójne życzenia i ma nadzieje, że się spełnia, bo on tu dostaje kota siedząc w areszcie domowym ;)
OdpowiedzUsuńDi - Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńCo do dzikusów, to myślę, że to kwestia zahartowania - Haker zimą prawie nie wychodzi, więc go przewiało, jak dłużej połaził. To tak jak my, kiedy na wiosnę ubierzemy się zbyt lekko zwabieni pięknym słońcem ;)
Miriel - Haker serdecznie dziękuje :)
OdpowiedzUsuńDrogi Hakerze,
OdpowiedzUsuńw pełni rozumiem Twoje odczucia, bo też nie lubię lekarzy. Grania, labradorka mojej przyjaciółki, (wybacz, że zatrącam temat psów w w tekście do ciebie, ale tu akurat solidarność międzygatunkowa jest bardzo wyraźna)też przeżyła ostatnio taki wypad z podejrzeniem zainfekowania przez kleszcza, wiec tym bardziej wiem, co to znaczy niechęć do weterynarzy...
A pogoda taka, że trzeba uważać na uszy i całą resztę.
Serdeczne pozdrowienia, życzenia szybkiego powrotu do zdrowia i gratulacje z powodu człowieka (ludzie bywają różni, same to, jako koty, wiecie).
Z ukłonami.
Dużo zdrówka dla Hakera! :) Oby szybko mu minęło przeziębienie! :)
OdpowiedzUsuńŻabko - Przekazałam Hakerowi Twoje pozdrowienia i wyrazy solidarności. Odpowiedział, ze nareszcie ktoś, kto rozumie koty i im współczuje. Wspominanie o psach nie denerwuje go, bo nie lubi tylko psów szczekających mu w uszy, a poza tym nic nie ma do tego gatunku ;)
OdpowiedzUsuńZe swojej strony dziękuję za zainteresowanie stanem zdrowia Hakera:)
pozdrawiam :)
Porcelanko - dziękujemy, Haker i ja :)
OdpowiedzUsuńBiedny zuczek mały, mam nadzieej ze juz mu lepiej. Ale zdjecie bardzo mi sie podoba.
OdpowiedzUsuńXmas_eve - dziękuję, Hakerowi jest już dużo lepiej, właściwie jest już zdrowy i znów może wychodzić na dwór :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, ze spodobało ci się zdjęcie - dziękuję :)