... na blogu, ale chyba się bez tego nie da.
Wszystko przez sweter zwany Czekoladowym.
Robię go i robię, mam wrażenie, że zaczęłam go w późnym plejstocenie, a przynajmniej rok temu. Nie jest to prawdą, bo minął dopiero trzeci miesiąc, jak go zaczęłam. Skoro nie robię go taaaak strasznie długo jak mi się wydaje to o co to całe zamieszanie?
Otóż wczoraj skończyłam rękawy. Oba. Zadowolona z siebie niemożebnie, z wizją już tylko szybkiej plisy przy dekolcie i rzucenia się na czekające w kolejce włóczki, przymierzyłam rękawy do kadłubka. No i klops. mimo wielokrotnego mierzenia, przeliczania, kombinowania, rękawy nie pasują do podkroju pachy - brakuje im około 8 cm na obwodzie. Wkurzyłam się.
Taka wkurzona i prychająca usłyszałam, że to wynik braku zapału, więc poziom wkurzenia wzrósł prawie do końca skali. W ramach ugłaskania mnie padła propozycja zadowolenia się kamizelką z owego kadłubka. Nie poszłam na to. Zaparłam się - będzie sweter i już! Kolejka wełenek i włóczek poczeka jeszcze trochę.
Dziś zszyłam dokładnie kadłubek i mam zamiar wrobić rękawy od góry - oby tylko nie wyszły mi z bufkami ;)
Dla równowagi piekę czekoladowe ciasto - żeby nie było, że mi się czekolada znudziła, o nie! :)
Wszystko przez sweter zwany Czekoladowym.
Robię go i robię, mam wrażenie, że zaczęłam go w późnym plejstocenie, a przynajmniej rok temu. Nie jest to prawdą, bo minął dopiero trzeci miesiąc, jak go zaczęłam. Skoro nie robię go taaaak strasznie długo jak mi się wydaje to o co to całe zamieszanie?
Otóż wczoraj skończyłam rękawy. Oba. Zadowolona z siebie niemożebnie, z wizją już tylko szybkiej plisy przy dekolcie i rzucenia się na czekające w kolejce włóczki, przymierzyłam rękawy do kadłubka. No i klops. mimo wielokrotnego mierzenia, przeliczania, kombinowania, rękawy nie pasują do podkroju pachy - brakuje im około 8 cm na obwodzie. Wkurzyłam się.
Taka wkurzona i prychająca usłyszałam, że to wynik braku zapału, więc poziom wkurzenia wzrósł prawie do końca skali. W ramach ugłaskania mnie padła propozycja zadowolenia się kamizelką z owego kadłubka. Nie poszłam na to. Zaparłam się - będzie sweter i już! Kolejka wełenek i włóczek poczeka jeszcze trochę.
Dziś zszyłam dokładnie kadłubek i mam zamiar wrobić rękawy od góry - oby tylko nie wyszły mi z bufkami ;)
Dla równowagi piekę czekoladowe ciasto - żeby nie było, że mi się czekolada znudziła, o nie! :)
I czekoladowy sweter, i czekoladowe ciasto wyjdą doskonale :) Życzę smacznego ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za słowa wsparcia - bardzo się przydadzą :)
UsuńOJ czasem tak bywa! Łączę się z Tobą w bólu, dziergaj te rękawy szybko co bym mogła nowości oglądać u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńDzięki Pimposhko :)
UsuńPostaram się uwinąć z nimi, bo już naprawdę mam ich dość, chcę skończyć i mieć ten sweter z głowy.
Naciągnąć się nie da? Rękawowych brzegów???
OdpowiedzUsuńHmmm,może jednak...?
Nie niestety, nie da się ich naciągnąć, próbowałam z całych sił, a i tak brakuje. Trza robić od nowa.
UsuńŁączę się z Tobą w bólu, bo niedawno sama miałam starcie ze swetrem, z którego wyszła sukienka, a wczoraj musiałam popruć cały nowy zaczęty sweterek, bo okazało się, że będzie sporo za duży... a robię na cienkich drutach... Trzymam więc kciuki :))
OdpowiedzUsuńPrucie jest frustrujące, ale cóż zrobić... Dzięki za odwiedziny i słowa wsparcia.
UsuńPozdrawiam :)
Przynajmniej ciasto dobre... :)
OdpowiedzUsuńMasz rację, zawsze trzeba szukać pozytywów, a ciasto faktycznie wyszło pyszne :)
Usuńpozdrowienia :)