Skończyłam dwa swetry w międzyczasie - jeden bardzo udany, drugi nie udany, do przerobienia - i zajęłam się małymi formami.
W tempie ekspresowym (po jednym wieczorze na każdą rzecz) wydziergałam dwie pary rękawiczek. Włóczka Nepal firmy Drops, druty 4,5mm. Na każdą parę poszło 50g głównego koloru plus 7-10 gramów kontrastowego. W kremowej parze kontrastowy to końcóweczka bfl o wdzięcznej nazwie Snow Frost - akurat tyle zostało mi ze swetra, dokładnie 7 gram.
Na razie to tyle.
Z rzeczy nieudanych to trochę podłamałam się koniecznością przerabiania kardiganu, który pracowicie udziegałam w częściach z Nepala, zszyłam dokładnie, a teraz przyjdzie mi toto rozpruwać i częściowo pruć. niestety okazało się, że moje wyliczenia nie były tak precyzyjne jak sądziłam i sweter zjeżdża mi z ramion :/
Po wyprodukowaniu części wyglądały obiecująco, tak:
Wszystkie do siebie pasowały wprost idealnie:
aż podejrzanie.
Nie wiem czy znajdę ochotę na przerabianie go tej zimy. Może dopiero na następną...
Jakoś nie mam szczęścia do kardiganów - na pięć sztuk do noszenia nadaje się raptem jeden. Reszta to: jeden za duży, jeden za mały (ten najnowszy, z obrazka), jeden z za głębokim dekoltem (już spruty) i jeden sfilcowany (wyrzucony). Zaczynam sądzić, że szkoda wełny na te moje próby udziergania sobie rozpinanego sweterka.
Dziś przewinęłam z kłębka na pasma wełenkę bfl w kolorze jeansu - swego czasu zrobiłam sweterek Klasyk z rękawami wrabianymi od góry i te rekawy okazały się lekkimi bufkami. Wyprułam je i chciałam zrobić nowe, ale pruta wełna była na tyle pognieciona, że nie dało się uzyskać równych oczek.
Przewinęłam więc kłębki na pasma, te namoczyłam i teraz się suszą na kiju pod lekkim obciążeniem z pustej butelki po płynie do kąpieli (potrzeba matką wynalazków, a co! :D) Jak wyschną to zrobię w końcu te rękawy od nowa, raczej nie wrabiane od góry tylko normalnie, takie do wszycia i sweterek będzie "jak nowy".
Acha, z racji tego, że gnębią mnie ostatnio duże ilości spamów włączyłam weryfikację obrazkową przy dodawaniu komentarzy. Wiem, że nie jest to idealne rozwiązanie, ale może zatrzyma napływający spam.
Pozdrawiam Was środkowo-zimowo :)
W tempie ekspresowym (po jednym wieczorze na każdą rzecz) wydziergałam dwie pary rękawiczek. Włóczka Nepal firmy Drops, druty 4,5mm. Na każdą parę poszło 50g głównego koloru plus 7-10 gramów kontrastowego. W kremowej parze kontrastowy to końcóweczka bfl o wdzięcznej nazwie Snow Frost - akurat tyle zostało mi ze swetra, dokładnie 7 gram.
Na razie to tyle.
Z rzeczy nieudanych to trochę podłamałam się koniecznością przerabiania kardiganu, który pracowicie udziegałam w częściach z Nepala, zszyłam dokładnie, a teraz przyjdzie mi toto rozpruwać i częściowo pruć. niestety okazało się, że moje wyliczenia nie były tak precyzyjne jak sądziłam i sweter zjeżdża mi z ramion :/
Po wyprodukowaniu części wyglądały obiecująco, tak:
Wszystkie do siebie pasowały wprost idealnie:
aż podejrzanie.
Nie wiem czy znajdę ochotę na przerabianie go tej zimy. Może dopiero na następną...
Jakoś nie mam szczęścia do kardiganów - na pięć sztuk do noszenia nadaje się raptem jeden. Reszta to: jeden za duży, jeden za mały (ten najnowszy, z obrazka), jeden z za głębokim dekoltem (już spruty) i jeden sfilcowany (wyrzucony). Zaczynam sądzić, że szkoda wełny na te moje próby udziergania sobie rozpinanego sweterka.
Dziś przewinęłam z kłębka na pasma wełenkę bfl w kolorze jeansu - swego czasu zrobiłam sweterek Klasyk z rękawami wrabianymi od góry i te rekawy okazały się lekkimi bufkami. Wyprułam je i chciałam zrobić nowe, ale pruta wełna była na tyle pognieciona, że nie dało się uzyskać równych oczek.
Przewinęłam więc kłębki na pasma, te namoczyłam i teraz się suszą na kiju pod lekkim obciążeniem z pustej butelki po płynie do kąpieli (potrzeba matką wynalazków, a co! :D) Jak wyschną to zrobię w końcu te rękawy od nowa, raczej nie wrabiane od góry tylko normalnie, takie do wszycia i sweterek będzie "jak nowy".
Acha, z racji tego, że gnębią mnie ostatnio duże ilości spamów włączyłam weryfikację obrazkową przy dodawaniu komentarzy. Wiem, że nie jest to idealne rozwiązanie, ale może zatrzyma napływający spam.
Pozdrawiam Was środkowo-zimowo :)
Rękawiczki są super! Wielka szkoda jeśli chodzi o cardigan. Ja dlatego nie bardzo lubię robić w częściach. Polecam Ci wzór Golden Wheat właśnie z Nepala. Jestem nim zachwycona, ten zimy wogóle się z nim nie rozstaję.
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe słowa :)
UsuńGolden Wheat podoba mi się w Twoim wykonaniu, ale w oryginale nie. Wcale bym nie zwróciła na niego uwagi, zdaje mi się, ze zjeżdża z ramion i jest w ogóle jakiś "rozlazły" ;) Twój jest super, nie wiem czy to zasługa większej ilości guzików czy wprowadziłaś jakieś modyfikacje do wzoru, ale w rezultacie całkiem przerasta oryginał.
Może zdecyduję się na podobny kardigan, tylko nie z Nepala - podgryza mnie nieco i nie chcę mieć go bezpośrednio na szyji. A jeśli z Nepala to inny fason, bez wysokiego kołnierza.
Serdeczności :)
o rany ! podziwiam cierpliwość :) ale rękawiczki ekstra są :)pozdrawiam pracusia .
OdpowiedzUsuńja też teraz szaleję z małymi formami (czapki, kominy ) ale są to najprostsze wzory ,tylko przy takich odpoczywam :) do kamizelki jeszcze mi daleko hooohooo ! :)
To nie cierpliwość - to ośli upór ;)
UsuńA czy formy małe czy duże to najważniejsze, że można przy nich odpocząć. Na kamizelkę przyjdzie czas :)
pozdrawiam :)
Rękawiczki są bardzo fajne. Co do sweterka, to może spróbuj niezawodnego raglanu od góry, też się da zrobić wtedy rozpinany.
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa o rękawiczkach, Zulko :)
UsuńPomysł z kardiganem robionym od góry jest godny przemyślenia - dzięki :)
pozdrawiam :)