Przejdź do głównej zawartości

w Gdańsku, na Polibudzie, lwy rozrabiają ;)

O lwach zdobiących bramę główną Politechniki Gdańskiej pisałam kilka lat temu we wpisie Uczone Lwy. Tam też można sobie obejrzeć fotkę owych lwów.
Tym razem zaprezentuję Wam inne lwy, które znalazłam na terenie Politechniki. Niestety, wśród obfitości figur ludzi, trytonów, gryfów i smoków, lwów w całości nie znalazłam. Za to są lwie głowy.
Aż dwa ich rodzaje zdobią frontową fasadę Gmachu Głównego:

Ten lew jest jednym z kilku podtrzymujących półkolumny flankujące okna na pierwszym piętrze.

Nad wejściowym portykiem umieszczony jest olbrzymi kartusz, również z lwimi łbami.


w zbliżeniu:
Jak widzicie ten lew pozuje język, czyżby studentom? ;)

Znacie piosenkę Elektrycznych Gitar o Człowieku z Liściem na Głowie? Na Polibudzie znalazłam człowieka z lwem na głowie :D

I ten człowiek się na tego lwa gapi, zezem się gapi, i nic!

Kiedy tak pętałam się pomiędzy starymi budynkami z zadartą głową przeszukując wzrokiem elewacje dotarłam pod duży budynek Laboratorium Wydziału Mechanicznego. Laboratorium słusznych rozmiarów, w końcu budynek przedwojenny, o ogromnych wrotach, a nad tymi wrotami kartusz. Na kartuszu lew, ale jaki! To lew ludożerca. Serio. Lwia głowa wyraźnie konsumuje sobie jakieś dwie ludzie sztuki. Nie mam pojęcia co przyświecało twórcom, ale nasuwa mi się jedno skojarzenie - Wydział Mechaniczny pożera swoich studentów!


Co prawda płaskorzeźba może również opowiadać o tym, jak to dwóch studentów, w super imprezowym nastroju, który rozebrał ich do stroju Adama, w ramach szukania wrażeń, wsadziło lwu do pyska swoje głowy, a zwierzę zaciskając oczy z obrzydzeniem, próbuje ich wypluć. A może to przestroga dla żaków, by nie balować zbytnio, bo można skończyć na golasa w pysku lwa? Jak myślicie?

W każdym razie budowniczy Politechniki mieli niewątpliwe poczucie humoru i wielki dystans do siebie :) Myślę, że w obecnych czasach takie numery z elementami zdobniczymi by nie przeszły, a szkoda.
Sztywniakami jesteśmy, o co! ;)

Komentarze