Podobały mi się moje łapacze snów, ale miałam wrażenie, że czegoś im brakuje.
Po przemyśleniu stwierdziłam, że przydały by się im piórka lub coś kosmatego. O piórka, zwłaszcza takie kosmate, jest dość ciężko, więc przetrząsnęłam pudełko z próbkami włóczek, które kiedyś przysyłały sklepy internetowe, a ja je skrzętnie chowałam i wyprodukowałam kosmate chwościki z moherowych włóczek. Dodałam też wstążeczki żeby ożywić całość kolorystycznie i teraz uważam łapacze za idealne :)
Gwoli ścisłości zmienione zostały dwa z trzech, bo uznałam, że najmniejszy jest w porządku.
Dwa większe prezentują się teraz tak:
Po przemyśleniu stwierdziłam, że przydały by się im piórka lub coś kosmatego. O piórka, zwłaszcza takie kosmate, jest dość ciężko, więc przetrząsnęłam pudełko z próbkami włóczek, które kiedyś przysyłały sklepy internetowe, a ja je skrzętnie chowałam i wyprodukowałam kosmate chwościki z moherowych włóczek. Dodałam też wstążeczki żeby ożywić całość kolorystycznie i teraz uważam łapacze za idealne :)
Gwoli ścisłości zmienione zostały dwa z trzech, bo uznałam, że najmniejszy jest w porządku.
Dwa większe prezentują się teraz tak:
Fajne. Ten zielony taki "wodny", magiczny :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńJak napisałaś "wodny" to mu się przyjrzałam i faktycznie masz rację, kojarzy się z zacienionym stawem.
Pozdrawiam :)
Jeszcze ładniejsze! Jestem pod wrażeniem. Może kiedyś spróbuję, ale na razie usiłuję powykańczać różne swetry i hafty.
OdpowiedzUsuń